piątek, 14 marca 2014

Rozdział 14.

~Saturday~
[Ania]
Wstałam rano, szybko się ogarnęłam i pojechałam do klubu na trening. Wzięłam prysznic, spakowałam torbę i jako pierwsza opuściłam budynek. Wszystko musiałam dzisiaj załatwić przed 15, bo wpół do czwartej po południu mam pierwsze spotkanie w sprawie naszego mieszkania. Chyba ze trzy razy odrzuciłam połączenie od Roberta, bo się śpieszyłam, wróciłam do domu, zostawiłam torbę sportową, wzięłam swoją zwykłą torebkę i pojechałam na zakupy. Prawię biegałam po tym sklepie, wrzucając tylko najpotrzebniejsze produkty, przez przypadek wepchnęłam się w kolejkę przed jakiegoś młodego faceta, zapłaciłam, włożyłam to szybko do bagażnika i pojechałam do domu. Była 14, więc odświeżyłam się, zmieniłam ciuchy, wzięłam dokumenty do teczki w razie czego, włożyłam wszystko do innej torebki i wyszłam z domu. Oczywiście pan Lewandowski znowu zadzwonił, a ja znowu się rozłączyłam.
Na szczęście się nie spóźniłam, a nawet byłam na czas, spotkałam się pod klatką z właścicielem mieszkania i weszliśmy do środka. Mieszkanie znajduję się na 3 piętrze, ale jest winda, do centrum było trochę dalej niż ode mnie, ale też były jakieś połączenia komunikacją miejską. W środku nie było mebli, więc łatwo było mi sobie wyobrazić jak mogłoby to wyglądać.
Następne mieszkanie było większe, droższe, podobało mi się tak samo jak tam to, ale było dużo dalej i w dodatku w takim miejscu, że jechałabym do Pruszkowa dwa razy dłużej. Trzeba było jednak przyznać, że mieszkanie było ładne, przestronne, były 2 sypialnie, łazienka, garderoba, kuchnia, salon i przedpokój.
Dwa następne mieszkania były stosunkowo podobne do pierwszego, niestety, żadne z czterech nie podobało mi się na tyle, żebym chciała w nim zamieszkać. Weszłam padnięta do swojego mieszkania, a było już po 21, nie miałam na nic siły, ale muszę zrobić trening. Zdjęłam buty, zostawiłam torebkę w przedpokoju, przebrałam się i zrobiłam szybki, ale dokładny trening. Potem prysznic, kolacja, piżama i usiadłam z laptopem w salonie. Postanowiłam, że wreszcie oddzwonię do Lewego, nie spodziewałam się, że odbierze tak szybko.
-Hej - uśmiechnęłam się
-Cześć skarbie, cały dzień nie było z Tobą kontaktu
-Wiem, przepraszam
-Jak mieszkania ?
-Nie były złe, ale żadne nie zdobyło mojego serca
-Czyli zostało nam już tylko 11
-Nic mi nie mów, taki miałam dzisiaj zabiegany dzień, a w poniedziałek to chyba się zastrzelę
-Czemu ? - zdziwił
-Bo mam rano trening, potem sześć spotkań, trening z Adą na Skype
-Kochanie przynajmniej jutro sobie odpoczniesz
-Mam nadzieje - westchnęłam - a co u Ciebie ?
-Dobrze, mieliśmy dzisiaj mieliśmy trening otwarty, więc tłum fanów
-Fanek - zaśmiałam się
-No tak, więcej było fanek
-A jak nastrój przed pierwszym meczem ?
-Dobrze, jakoś daje radę
-Przepraszam, że mnie nie będzie
-Będziesz oglądała w telewizji ?
-Oczywiście, a potem do Ciebie zadzwonię
-Dasz mi chociaż wrócić do domu ? - wyczułam, że się uśmiecha
-To może lepiej Ty do mnie zadzwoń
-Jak sobie pani życzy
-Mam już dość tego mieszkania, nie chce mi się go szukać
-Kotek damy radę
-Wiem, ale najpierw trzeba kupić mieszkanie, żeby je sprzedać
-Nie prawda, ja już swoje prawie sprzedałem
-A moje ?
-Twoje też dam radę
-Jedno przydałoby się mieć, bo zanim zrobimy remont
-Rozumiem, że Twoje - zaśmiał się
-Oczywiście, a Ty co myślałeś ?
-Nic nic - jestem pewna, że szczerzył się jak głupi do sera
-Robert przepraszam, ale jestem padnięta. Pogadamy jutro
-Rozumie, śpij dobrze
-Dobranoc - rozłączyłam się, wyłączyłam laptopa i przeniosłam się do łóżka.
~Thursday~
Wszystkie mieszkania już zaliczyłam, ale to i taki nic nie dało, nie dość, że miałam zawalone dni to jeszcze, żadne z mieszkań nie było odpowiednie. Albo za daleko, albo za drogie, albo nie miało tego czegoś. Zresztą, żadne nie miało tego czegoś, bo nie potrafiłam sobie wyobrazić, że mogłabym tam mieszkać z nim. Robertowi już nie mówiłam nic o tych mieszkaniach, bo nie chciałam, żeby się martwił, wystarcza, że pojutrze ma pierwszy mecz w barwach Borussii. Trzymam za niego mocno kciuki, żeby strzelił gola, pokazał się z jak najlepszej strony i udowodnił, że nie znalazł się tam przez przypadek. Była to zasłużona nagroda za jego ogromne starania, jakie przykładał od swoich najmłodszych lat.
Stwierdziłam, że Maja na pewno mi pomoże coś znaleźć i zrobić niespodziankę Lewandowskiemu, wzięłam telefon i wykręciłam numer mojej przyjaciółki.
-Cześć Aniu
-Hej Maja - uśmiechnęłam się
-Co tam ?
-Potrzebuje pomocy - zaśmiałyśmy się obie
-Chętnie Ci pomogę
-Muszę znaleźć mieszkanie
-Jakie ?
-Duże, jasne, przestronne, z balkonem, niedaleko centrum no i oczywiście z rozsądną ceną
-Wymagająca jesteś
-Cicho siedź - zaśmiałam się
-Dobra poszukam czegoś
-To nie jest takie proste, zaliczyłam 15 mieszkań i nic
-Zobaczysz, że pierwsze mieszkanie jakie wybiorę będzie strzałem w dziesiątkę
-Mam nadzieje, bo już mam dość
-Kochana mieszkanie to pikuś, remont to będzie dopiero masakra
-Weź mnie nie dołuj
-A Robert Ci pomaga ?
-Tak, ale nie mogę go za bardzo wykorzystywać, on ma mecze, treningi
-Ty też masz treningi
-Maja chyba nie chcesz go teraz opieprzać ?
-Oczywiście, że nie, bo go rozumiem
-No tak - zaśmiałam się - fanka piłki nożnej
-A Ty nie jesteś fanką piłki ?
-Teraz już jestem
-Mówiłam, że mi podziękujesz kiedyś
-Podziękowałabym Ci wcześniej, ale zapomniałam
-Mam się obrazić ?
-Broń Boże - zawyłam
-Dobra kończę, a jutro znajdę Ci mieszkanie
-Oki, czekam - rozłączyłam się.
Było już po 16, a ja od 8 nic nie jadłam, nie wiem nawet jak to się stało, zawsze pilnuje wszystkiego  A teraz Robert, nowe mieszkanie, treningi, potem dojdzie urządzanie mieszkania. Do tej pory przy dobrym planie dnia dawałam radę, więc na pewno teraz też będę dawała.
Zrobiłam sobie obiad, odpoczęłam i zabrałam się za szukanie mieszkania. Przeszukałam chyba cały Internet, oglądałam wszystkie zdjęcia jakie były udostępnione, ale wszytko było takie samo, bez tego czegoś. Zwykłe, ładne mieszkania, które wyglądały tak samo. Zeszło mi tak do wieczora, więc umyłam się  przebrałam i położyłam do łóżka. Wzięłam z szafki nocnej telefon i napisałam wiadomość do Lewuska.
"Dobranoc :*"
"Śpij dobrze :* kocham Cię"
"Ja Ciebie też :*"
[Robert]
W sobotę gram pierwszy mecz, trochę się stresuje, ale wiem, że będzie dobrze. Ania obiecała, że będzie oglądała, więc bardzo mnie to cieszy. Nie wiem jak dziewczynie poszły spotkania w sprawie naszego nowego, wspólnego mieszkania, bo nie chciała mi nic powiedzieć. Tak strasznie ją kocham, gdyby nie ona to nie byłbym teraz taki szczęśliwy. Wszystko co robię jest z myślą o niej, nie potrafię nawet na chwile o niej zapomnieć i gadam o niej jak najęty. Jestem uzależniony od tej kobiety i nie wyobrażam sobie życia bez niej, ani teraz ani nigdy więcej.

*****
Możliwe, że skończę bloga wcześniej niż po 20 rozdziale.

1 komentarz:

  1. Rozdział po prostu cudnyy! Nie proszę nie kończ przed 20 rozdziałem.
    Czekam na dalsze losy Roberta i Ani. :* Pozdrawiam serdecznie! :D

    Zapraszam do mnie: http://mow-szeptem-jesli-mowisz-o-miloscii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń