piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 8.

~Next Day~
[Ania]
Obudziłam się pierwsza, Robert tak słodko spał. Nie chciało mi się go zostawać, ale musiałam wyjść biegać. Delikatnie wstałam, zabrałam ubrania, które założyłam w łazience, napisałam chłopakowi kartkę i wyszłam na trening. Wróciłam dopiero po 2 godzinach, ale piłkarz jeszcze spał. Wzięłam prysznic, przebrałam się, ogarnęłam, zrobiłam śniadanie i poszłam obudzić Lewandowskiego.
-Robert wstawaj, zrobiłam śniadanie
-Która godzina ? - spytał jeszcze zaspany
-10:16
-O matko, już wstaje
-Ogarnij się, a ja czekam w kuchni
-Dobra - opuściłam sypialnie, postawiłam śniadanie na stole w kuchni
-Co się śmiejesz ? - zapytałam wchodzącego do kuchni Roberta
-Nie no nic - cmoknął mnie w policzek - tak w ogóle to cześć
-No cześć - zaśmiałam się
-Co dzisiaj robimy ?
-Nie wiem - westchnęłam - kino ?
-Arkadia czy Złote Tarasy ?
-Złote - uśmiechnęłam się
-A potem zakupy ? - zauważyłam grymas na jego twarzy
-Spacer
-Ok, zgadzam się na wszystko oprócz zakupów - uśmiechnął się
-Rozumiem
-Zrobię kawę, chcesz ?
-Nie dziękuje
-Ania biegałaś dzisiaj ?
-Tak, a co ?
-Nic, widziałem ciuchy w łazience
-Spoko
-Mogłaś mnie obudzić, pobiegałbym z Tobą
-Tak słodko spałeś, że nie miałam serca
-Miło mi - objął mnie
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Mam nadzieje
-Sprawdzę repertuar kina
-Tylko nie komedia romantyczna
-Oj Robert Robert - wzięłam laptopa, sprawdziłam repertuar i wyłączyłam z powrotem sprzęt - Robert ogarniaj się, mamy seans na godzinę
-Idziemy na pieszo czy autem ?
-Autobusem, mam stąd idealne połączenie
-Dobra będę gotowy za 20 minut
-Ja muszę się jeszcze umalować
-Nie, ja muszę do łazienki jeszcze
-Trudno, podzielimy się
-Jak tak bardzo chcesz to ok - ja się malowałam, a on się ogarniał. Po 25 minutach opuściliśmy moje mieszkanie, kupiliśmy bilety jednorazowe i wsiedliśmy do nadjeżdżającego autobusu. Robert odstąpił mi miejsce siedzące, a sam stał nade mną.
-Dżentelmen - uśmiechnęłam się
-Staram się
-Zauważyłam
-Na co idziemy do kina ?
-Zobaczysz
-Ja kupuje bilety
-A może, każdy sobie ?
-Jestem dżentelmenem jak sama powiedziałaś, więc ja kupuje
-Dobra, już nie marudź
-Czyli zgadzasz się ?
-Tak - uśmiechnęłam się do niego
-Wysiadamy na następnym przystanku
-Wiem wiem
-Chodź - podał mi rękę, a ja wstałam. Jak dojechaliśmy do wysiedliśmy z autobusu, weszliśmy do galerii i weszliśmy na górę do kina. Robert kupił bilety, a potem stanął w kolejce po jakieś przekąski.
-Robert to jest nie zdrowe
-No, ale to tylko teraz
-Jasne, kup wodę i tyle
-No, ale proszę Cię
-Ja też Cie proszę
-Dobra, to nic nie kupuje
-Jak chcesz - weszliśmy do sali, zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na rozpoczęcie filmu.
~Two Hours Later~
Komedia była świetna, wyszliśmy zadowolenia i poszliśmy coś zjeść.
-Tu niedaleko jest fajna knajpka ze zdrowym jedzeniem
-Robert nie wierze, że to powiedziałeś
-A jednak - zaśmialiśmy się - zapraszam
-Dziękuje - opuściliśmy Złote Tarasy i Lewy prowadził mnie w stronę tej swojej knajpki. Doszliśmy do niej po niecałych 15 minutach, usiedliśmy przy wolnym stoliku, zamówiliśmy dwa różne dania i coś do picia.
-No i jak Ci się podoba ?
-Miałeś racje
-Ja zawsze mam racje
-Chciałbyś
-Nawet nie wiesz jak bardzo
-Robert, kiedy przyjedziesz do Warszawy ?
-Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia, ale obawiam się, że nie prędko
-To znaczy, że ja muszę wybrać się do Ciebie do Dortmundu
-Będzie mi bardzo miło - kelner podał nam nasze dania
-Dziękujemy - posłałam mu uśmiech
-Smacznego
-Wzajemnie - zjedliśmy obiad, chłopak zapłacił i poszliśmy do domu. Włączyliśmy telewizor, on usiadł na kanapie, a ja położyłam się i miałam głowę na jego kolanach.
-Co pomyślałaś sobie jak mnie pierwszy raz zobaczyłaś ?
-Szczerze ?
-Tak - uśmiechnął się
-Pomyślałam, że jesteś strasznym dupkiem
-Zmieniłaś zdanie ?
-Oczywiście, a Ty co pomyślałeś jak mnie zobaczyłeś ?
-Że musisz być bardzo pewna siebie i, że nie mam ochoty Cie więcej widzieć
-Hahahaahaha - zaśmiałam się
-Zmieniłem zdanie - dodał szybko
-Mam nadzieje
-Telefon Ci dzwoni
-Robert to Twój
-Faktycznie - wstał delikatnie, żeby mnie nie zrzucić i poszedł odebrać, a ja dalej sobie leżałam. Słyszałam tylko jakieś urywki rozmowy, ale nie skupiałam się na tym - Aniu
-Słucham ?
-Dzwoniła moja mama i zaprasza nas na kolacje
-Jak to nas ?
-Normalnie, wyrobisz się na 19 ?
-Myślę, że tak, a która jest ?
-Po 15
-Spoko, dam rade, ale jesteś pewien, że mam iść z Tobą ?
-Tak - wrócił na swoje dawne miejsce
-No ok - westchnęłam - włącz Eske
-Dobrze - zmienił kanał i zaczął bawić się moimi włosami
-Co robisz ? - zaśmiałam się
-Nic - uśmiechnął się - tak się bawię
-Tylko uważaj
-Postaram się
-W środę zaczynają mi się treningi
-Czyli na razie masz wolne ?
-Powiedzmy
-To dobrze, będę mógł się Tobą nacieszyć
-Będziemy się jeszcze rzadziej widywać
-Będziemy gadali codziennie na Skype, przez telefon
-Pewnie nie codziennie, bo będziesz zmęczony po treningach i w ogóle
-Dla Ciebie zawsze znajdę czas
-Na początku pewnie tak - powiedziałam cicho
-Zawsze - schylił się i spojrzał mi w oczy - obiecuje
-Skoro tak mówisz to ok
-Nie wierzysz mi, prawda ?
-Wierze Robert, ale wiem też, że to będzie trudne
-Ania mój przyjaciel mieszka w Londynie i dajemy rade, więc nasza przyjaźń też przetrwa
-Mam nadzieje - westchnęłam
-Swoją drogą musisz kiedyś poznać Wojtka
-Kiedyś na pewno
-Proszę Cię, nie bądź taka smutna
-Ok, masz racje - uśmiechnęłam się - zdrzemnę się, obudź mnie o 17
-Dobrze - poszłam na sypialni, położyłam się na łóżku i zasnęłam jak małe dziecko
[Robert]
Ania poszła do sypialni, a ja wziąłem laptopa, zalogowałem się na Skype i zadzwoniłem do Wojtka.
-Hej - ku mojemu zdziwieniu odebrała Marina
-Cześć - uśmiechnęła się - Wojtek bierze prysznic, pomóc Ci w czymś ?
-Właściwie to chciałem tylko pogadać, ale najwyżej zadzwonię innym razem
-Mów kim ona jest - zaśmiała się
-Skąd wiedziałaś ?
-Robert jestem kobietą, ja wiem takie rzeczy
-Masz racje
-Wiesz nie ma o czym mówić, lepiej Ty powiedz co tam u Ciebie ?
-Dobrze, z Wojtkiem się układa, w Londynie mi się podoba, ale nie chce stąd wyjeżdżać
-Na długo wracasz do Polski ?
-Na miesiąc
-Szybko zleci
-Oby - uśmiechnęła się
-Moja dziewczyna z moim przyjacielem - ujrzałem śmiejącego się Wojtka
-No, a jak
-Coś się stało ?
-Nie, chciałem pogadać
-O Ani ?
-Wiedziałam - zaśmiała się Marina
-Między innymi o Ani, ale nie ważne
-Na pewno ?
-Tak - uśmiechnąłem się - wiecie przepraszam, ale u nas jest po 16, Ania śpi, więc muszę się ogarnąć, a potem ją obudzić
-Spoko, rozumiemy
-Paa - rozłączyłem się, wyłączyłem sprzęt i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic, ułożyłem włosy, przebrałem się i opuściłem pomieszczenie. Było przed 17, więc po cichu wszedłem do sypialni i usiadłem na łóżku - Aniu, wstawaj, jest 17
-Już wstaje, daj mi 2 minutki
-Wstawaj kochana, ja już się ogarnąłem
-Dobra, wstaje - usiadła na łóżku, a potem wstała, wyjęła sobie ubrania z szafy i poszła do łazienki
[Ania]
Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, posmarowałam całe ciało balsamem, zrobiłam sobie fryzurę, makijaż i ubrałam się.
-Robert mogę tak iść ? - pokazałam mu się
-Ślicznie wyglądasz i oczywiście, że możesz tak iść
-O której wyjeżdżamy ?
-O 18:30
-Czyli za 20 minut ?
-Tak - zaśmiał się
-To ja spakuje torebkę i umyje zęby
-Ok, czekam - włożyłam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy, poprawiłam fryzurę, umyłam zęby i byłam gotowa do wyjścia. W przedpokoju wyjęłam z szafki buty, wyszliśmy, zamknęliśmy mieszkanie i ruszyliśmy w stronę mieszkania mamy Roberta.

piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 7.

~Thursday - May 29~
[Ania]
Jutro z Poznania przyjeżdża Robert. Strasznie się za nim stęskniłam, bo nie widzieliśmy się od 30 kwietnia, czyli prawie miesiąc. Niby codziennie rozmawiamy przez telefon i przez Skype, ale to jednak nie to samo co rozmowa na żywo. Półtora tygodnia temu wróciłam do treningów, moja kondycja do najlepszych nie należy, ale szybko wszystko nadrobię.
[Robert]
Jutro wyjeżdżam do stolicy, a w poniedziałek wylatuje do Niemiec. Wszystkie moje rzeczy są już w Dortmundzie, zostawiłem sobie tylko te najpotrzebniejsze, które są już zresztą zapakowane w walizki. Całe mieszkanie jest strasznie puste, ale jeden dzień jakoś przeżyje. Wziąłem laptopa, usiadłem na podłodze, zalogowałem się Skype i zadzwoniłem do Wojtka.
-Siema mordo - odebrał po chwili
-Cześć - zaśmiałem się - co u Ciebie ? Dawno nie gadaliśmy
-Bo nie dzwonisz - oburzył się - u mnie dobrze, a u Ciebie ?
-Też, jutro wyjeżdżam z Poznania
-Musze Cie odwiedzić, ale to jak już będziesz w Dortmundzie
-Zapraszam
-Bez zaproszenia też bym przyjechał
-Hahahah, spoko - uśmiechnąłem się - jak z Mariną ?
-Dobrze, układa się
-Ciesze się
-A Ty masz kogoś ?
-Nie, ale jest taka jedna
-Opowiadaj
-Ma na imię Ania, jest w moim wieku, jest śliczna, mądra, miła, zabawna, kochana, boska ...
-Dobra - przerwał mi - konkrety poproszę, jak będę chciał przymiotniki to Cie poprosze
-Ok - zaśmiałem się - na początku jej nie lubiłem, ale potem okazała się świetną dziewczyną, krótko się znamy, ale zdążyliśmy się zaprzyjaźnić, a może nawet coś więcej. Na razie tyle
-Mój przyjaciel wreszcie się zakochał
-Czy ja powiedziałem, że się zakochałem ?
-Nie, ale ja Cie znam, więc nawet nie próbuj kłamać
-No dobra masz racje. Zakochałem się, a nawet oszalałem na jej punkcie, jest idealna
-Oj stary nieźle Cie wzięło
-To prawda - uśmiechnąłem się - a najlepsze jest to, że jutro jadę do Warszawy i ją zobaczę
-Musze ją poznać
-Kiedyś na pewno
-Może przyjedź z nią do nas do Londynu
-Nie mam kiedy, a po za tym ona nawet nie jedzie ze mną do Dortmundu
-Jak to ?
-Normalnie, ma swoje treningi tutaj
-A co ona trenuje ?
-Karate tradycyjne
-Żartujesz ?
-Nie
-No ładnie, to lepiej uważaj co mówisz
-Zabawne, ona taka nie jest
-Domyślam się, tylko tak się z Tobą droczę
-Miło
-Z mojej strony zawsze jest miło
-Wiem
-O której wyjeżdżasz z Poznania ?
-Chyba gdzieś tak około 23
-Późno, uważaj na siebie
-Spokojnie, dam rade
-No wiem wiem
-W razie czego zadzwonię
-No ja mam nadzieje
-Jasne - zaśmiałem się
-Dobra przepraszam, ale muszę spadać. Marina zaraz wraca
-Spoko, pozdrów ją
-Pa - pomachał mi, a zaraz potem się rozłączył. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale tak dawno nie gadaliśmy, że już prawie zapomniałem jak wygląda. Stwierdziłem, że wyjadę w nocy to dojadę w 3 godziny, prześpie się w swoim mieszkaniu, a z samego rana pojadę do Stachurskiej. Zadzwonił mój telefon, spojrzałem na wyświetlacz "Ania <3"
-O wilku mowa - powiedziałem sam do siebie
-Cześć - wyczułem, że się uśmiechnęła
-Hej - odparłem
-Tęsknię
-Ja też - uśmiechnąłem się
-Nudno mi
-Oj biedna
-Jak przyjedziesz to będzie lepiej
-Wiadomo - zaśmialiśmy się
-O której będziesz w Warszawie ?
-Pomyślałem, że wyjadę o 23, to będę gdzieś i tak około 2
-To przyjeżdżaj od razu do mnie, będę czekała
-Daj spokój Aniu, przyjadę rano
-Proszę Cie przyjedź od razu
-Dobrze, wyjadę wcześniej
-Dziękuje
-Nie ma za co - uśmiechnęłam się - jeżeli mam wyjechać wcześniej to przepraszam, ale kończę
-Nie ma sprawy, do zobaczenia - rozłączyła się, a ja sprawdziłem od razu godzinę. 17:48. Zaniosłem walizki do samochodu, spakowałem wszystkie drobiazgi z całego mieszkania, zostawiłem sobie tylko ręcznik, kosmetyki i czyste ubrania. Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się, ogarnąłem i o 18:30 opuściłem mieszkanie. Pojechałem do mojej ulubionej restauracji w Poznania, zjadłem obiad, odwiozłem klucze nowym właścicielom mieszkania. Z Poznania wyjechałem o 20, więc jakoś około 23 powinienem być w Warszawie.
[Ania]
Nie wiem czemu, ale dzisiejszy dzień był jakiś strasznie męczący. Położyłam się do łóżka i po prostu sobie leżałam, potem zadzwoniłam do Roberta. Jestem mega szczęśliwa, że od razu do mnie przyjedzie. Na początku chciałam zrobić kolacje, ale zanim on przyjedzie to będzie już późno. Zjadłam sobie późny obiadek, zrobiłam wieczorne ćwiczenia, wzięłam prysznic, ogarnęłam się i o 21 leżałam sobie na kanapie, z kocykiem, herbatką i czytałam książkę. Niby mnie wciągnęła, ale i tak zasnęłam. Obudził mnie dopiero dźwięk telefonu, nie patrzyłam nawet kto dzwoni.
-Aniu wjeżdżam do Warszawy, będę u Ciebie za 15 minut
-Super - powiedziałam jeszcze zaspana
-Spałaś - bardziej stwierdził niż zapytał
-Troszeczkę
-To może ja jednak pojadę do siebie ?
-Nie ! - prawie krzyknęłam - czekam na Ciebie
-No dobrze jak chcesz
-Lece się ogarnąć, spiesz się - rozłączyłam połączenie, rzuciłam telefon na kanapę i pobiegłam do łazienki. Nie wyglądałam jakoś źle, poprawiałam trochę włosy, zmyłam do końca makijaż, założyłam piżamę i odpuściłam łazienkę. Posprzątałam w salonie, pościeliłam łóżko i czekałam. Nie trwało to długo, bo za chwile po całym mieszkaniu rozniósł się dzwonek. Pobiegłam otworzyć, a jak zobaczyłam Lewego to rzuciłam mu się w ramiona.
-Tęskniłam
-Ja bardziej - mocno trzymał mnie w ramionach
-Zmęczony jesteś ?
-No troszkę
-To idź się ogarnij, a ja czekam w sypialni
-Mogę spać z Tobą ? - zaśmiał się
-Musisz - wystawiłam język, a potem poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku. Czy się zakochałam ? Tak. Czy on czuje to samo ? Nie wiem. Czy chce powiedzieć mu prawdę ? Nie. Dlaczego ? Bo się boje. Czego ? Że on nie czuje tego samego co ja. A jak jednak czuje ? To zrobi pierwszy krok.
-O czym myślisz ?
-O niczym ważnym, zastanawiałam się ile stopni jest w Dortmundzie
-Jasne - cicho się zaśmiał
-Nie gadaj już tyle
-Dobrze - położył się obok mnie i mocno mnie przytulił
-Nie chce, żebyś już w poniedziałek wyjeżdżał
-Ja też nie, ale muszę
-Żałuje, że nie poznałam Cie wcześniej
-Nie ma czego żałować - ucałował mnie w policzek - widocznie tak musiało być
-Wiem - ziewnęłam
-Jesteś padnięta - obrócił mnie tak, że leżałam do niego plecami, do których on się przytulał, a jego głowa leżała na moim ramieniu - śpij dobrze
-Wzajemnie - uśmiechnęłam się
[Robert]
Ania usnęła, a ja cały czas się w nią wpatrywałem. Była ideałem kobiety, pokochałem ją, nie chce jej zostawiać, najchętniej zabrałbym ją do Dortmundu, ale ona ma swoje treningi, znajomych, rodzinę.
-Robert ja nie śpię, nie patrz się tak, bo nigdy nie usnę - zaśmiała się
-Przepraszam
-Robert ja muszę Ci coś powiedzieć
-Słucham ?
-Znamy się krótko, ale jesteś dla mnie bardzo ważny i ...
-I ... ?
-Nie chce, żebyś wyjeżdżał tak szybko, sam mówiłeś, że dopiero w lipcu macie wyjazd, a teraz to praktycznie nic nie musisz tam robić
-Ja też nie chce jechać teraz na prawdę, ale muszę odebrać klucze od mieszkania, sprawy klubowe i wszystko inne
-Wiem, ufam Ci
-Ania idziemy spać, oczy same Ci się zamykają
-Nie prawda
-Przecież widzę
-Nie gap się tak na mnie to nie będziesz widział
-Jaka mądra - zaśmiałem się
-Dobra idziemy spać
-Grzeczna dziewczynka - cmoknąłem ją w czoło
-Dobranoc
-Dobranoc

piątek, 10 stycznia 2014

NOWY BLOG

Chciałam Was poinformować, że troszeczkę zaszalałam i założyłam nowego bloga. Tym razem o Mario Gotze, ale to mam nadzieje, że już sobie wszystko doczytacie na blogu ;D  
[KLIK]

 ZAPRASZAM SERDECZNIE

Rozdział 6.

~Next Day~
[Ania]
Jak się obudziłam to w łóżku już nie było Mileny, szybko wstałam, ogarnęłam się. Wyjęłam sobie z szafy Roberta koszulkę, założyłam ją na siebie i opuściłam sypialni. Szara koszulka Nike delikatnie zakrywała moją czarną bieliznę.
-Robert - przytuliłam go od tyłu - pożyczyłam sobie Twoją koszulkę
-Którą ? - odwrócił się do mnie i obejrzał mnie od góry do dołu - ładnie Ci, ale najbardziej podobają mi się Twoje czarne majtki
-Zboczeniec - uderzyłam go w ramie - ale aż tak bardzo widać ?
-Nie - zaśmiał się
-Na pewno ?
-Tak - posłał mi uśmiech - zrobiłem Ci śniadanie
-Ty nie masz dzisiaj treningu ?
-Już miałem
-To która jest godzina ?!
-11:57
-O matko
-Siadaj do stołu to Ci podam
-Dziękuje - uśmiechnęłam się. Usiadłam przy stole, a chłopak podał mi śniadanie - Milena już pojechała ?
-Tak
-Szkoda - zrobiłam smutną minkę - może jeszcze kiedyś się spotkamy
-Obiecuje Ci, że jeszcze ją spotkasz
-Trzymam Cie za słowo
-Musze jechać za godzinkę na stadion, ale o 15 będę
-Nie ma sprawy
-Poczekasz czy chcesz jechać ze mną ?
-Poczekam, zrobię obiad
-Dopiero co śniadanie jesz, a już myślisz o obiedzie
-Oj tam - zaśmiałam się - chyba muszę się wreszcie ubrać
-Nie musisz, dobrze wyglądasz
-Wiem, ale nie mogę do wieczora paradować w Twojej koszulce
-Jak wolisz
-Zaraz wracam - posłałam mu buziaka - wiem, że będziesz tęsknił, ale to tylko chwilka
-Najwyżej wejdę Ci do łazienki
-Zabawne - zamknęłam się w łazience, wzięłam prysznic, ubrałam się i chciałam pójść do Lewego, ale zastałam tylko kartkę
 
"Długo Ci się zeszło :* pojechałem do klubu, będę po 15. Robert <3"
Postanowiłam, że zrobię na obiad duszonego kurczaka z pieczarkami i pieczonymi warzywami, zajęłam się tym, udało mi się wyrobić przed 15, więc jeszcze nakryłam do stołu. Umyłam ręce w łazience, poprawiłam makijaż i akurat wrócił Lewandowski.
-Co tak ładnie pachnie ?
-Nasz obiadek
-Super, umyje ręce i zaraz siadam do stołu
-Czekam - postawiłam danie do stołu, usiadłam, a za chwilkę miejsce na przeciwko mnie zajął piłkarz - smacznego
-Dziękuje i wzajemnie
-Robert pamiętasz jak gadaliśmy o tym, że może w weekend uda Ci się wyrwać do Warszawy ?
-Tak, ale teraz już w sumie nie muszę
-Pomyślałam, że mógłbyś mnie odwieźć przy okazji
-No, ale po co ? Po pierwsze miałaś być na tydzień, a po drugie nie chce, żebyś wyjeżdżała.
-Oj Robercik Robercik
-Zostaniesz ?
-Zostanę, ale nie na długo
-A to dlaczego ?
-Bo dzisiaj jest 20 kwietnia, a Ty w czerwcu przeprowadzasz się do Dortmundu
-No wiem, ale Ty mi nie przeszkadzasz
-Jasne, a potem będziesz nie spakowany itd.
-Ty mi pomożesz - uśmiechnął się
-Chciałbyś
-No chciałbym
-Pomyślimy o tym
-Odwiedzisz mnie kiedyś w Dortmundzie ?
-Kiedyś na pewno
-Już ja Cię tam ściągnę na długo
-Długo to znaczy na ile ?
-Miesiąc może dwa
-Przypominam tylko, że ja mam treningi i nie mogę na tak długo
-Możesz trenować w Niemczech
-Teoretycznie tak, ale jeszcze zobaczymy
-Ale obiecasz mi ? - zrobił minę szczeniaczka
-Dobrze obiecuje - westchnęłam z uśmiechem
-No to teraz mogę spokojnie wyjechać
-Na pewno nie teraz - zaśmiałam się i go przytuliłam - nie puszczę Cie
-Podoba mi się to
-Nie wyobrażaj sobie za dużo
-No, ale ja nic sobie nie wyobrażałem - bronił się
-Yhmm, już Ci wierze - powiedziałam z sarkazmem
-Mi nie wierzysz ?!
-No przykro mi
-Mi jest bardziej przykro - udawał, że płacze
-No przepraszam - cichutko się zaśmiałam
-Teraz to przepraszam, a wcześniej byłaś nie miła
-Dobrze wiesz, że sobie żartowałam
-No właśnie nie wiem
-Mam Ci udowodnić
-Jeżeli to będzie przyjemne to tak
-Ok - usiadłam mu na kolanach - jest wystarczająco przyjemnie ?
-No nie wiem - jeździłam palcem po jego torsie, a potem włożyłam swoje zimne ręce pod jego koszulkę - dobra dobra, wszystko ok, ale te zimne ręce mi się nie podobają
-Sugerujesz, że mam brzydkie ręce ?! - zaśmiałam się i je wyjęłam
-Nieee - wziął moje dłonie w swoje - nie chce, żebyś była chora, więc teraz pójdziesz ze mną do łóżka
-Robert - zaśmiałam się - nie pójdę z Tobą do łóżka
-A chcesz się założyć ?
-No dawaj - podniósł mnie i kierował się do swojej, a tymczasowo mojej sypialni - aaaaaa !
-Przestań krzyczeć wariatko - zaśmiał się, weszliśmy do pokoju i już miał położył mnie na łóżku, ale ja się wyrywałam i przewrócił się na nie, przy okazji upadając ma mnie
-Złaź ze mnie grubasie
-Nie jestem gruby
-Może i nie, ale zejdź ze mnie
-Ładnie prosisz
-Oczywiście, że tak
-Może jednak jeszcze poleżę
-A może jednak nie ? - spytałam
-Musze to przemyśleć
-Robert kochanie proszę Cie bądź tak dobry i zejdź ze mnie
-Skoro tak bardzo prosisz - wreszcie ze mnie zszedł
-Dziękuje - uśmiechnęłam się, a on ułożył się wygodnie obok mnie - kiedy dokładnie wyjeżdżasz ?
-3 czerwca mam samolot z Warszawy
-Czyli zanim wyjedziesz do Dortmundu to będziesz w stolicy ? - delikatnie się uśmiechnęłam
-Tak, do Warszawy przyjeżdżam 30 maja
-A co z tym mieszkaniem ?
-Sprzedałem już, 1 czerwca wprowadzają się nowi właściciele
-Widzę, że wszystko masz już załatwione
-Tak wyszło - spojrzał na mnie - lubię mieć wszystko pod kontrolą
-Ty ? - zaśmiałam się
-No ja, a niby kto ?
-Nie no nikt. Oczywiście, że Ty
-Ciesze się, że się zgadzamy
-Wiem - pokazałam mu język
-Wiesz, że jest już po 20, a dokładniej 20:39
-Na prawdę ?!
-Trochę się zagadaliśmy
-Milena myślała, że jestem Twoją dziewczyną i, że mieszkamy razem
-Opowiadała mi, a Ty pomyślałaś o niej to samo - uśmiechnął się, a zaraz potem spojrzał mi głęboko w oczy, że aż przeszły mnie dreszcze - przyznaj, że byłaś troszeczkę zazdrosna
-Zazdrosna nie, ale trochę zawiedziona tak, bo powiedziałeś mi, że nie masz dziewczyny, a tu nagle pojawia się śliczna, młoda dziewczyna z walizką
-Nie okłamałbym Cie - przytulił mnie - jesteś dla mnie bardzo ważna
-Wiem, przyjaźnimy się, ufam Ci - powiedziałam, ale nie byłam tego aż tak pewna. Czy my się tylko przyjaźnimy ?
-Tak przyjaźnimy się - uśmiechnął się, ale zauważyłam, że coś jest nie tak
-Coś się stało ?
-Nie - posłał mi ciepły uśmiech - pomyślałem o ojcu i jakoś tak wyszło
-Spoko, rozumiem
-Co robimy, bo chyba wypadałoby zjeść kolacje
-Zanim zrobimy kolacje będzie już późno
-Czyli nic nie jemy ? - zrobił smutną minkę
-O tej porze się nie je
-No dobra, jakoś wytrzymam
-Idę pod prysznic, poczekaj tu
-No po co ? Pojadę z Tobą
-Spadaj, ani mi się waż
-Na pewno ?
-Poradzę sobie
-Szkoda - odwrócił się do mnie plecami
-Jak wrócę to ładnie Cie przeproszę
-W takim razie czekam z niecierpliwością - zajęłam łazienkę, wzięłam na prawdę ekspresowy prysznic, przebrałam się i po niecałych 30 minutach wróciłam do sypialni. Na swoim/moim łóżku spał Robert, więc, żeby go już nie budzić rozebrałam go do podkoszulki i bokserek. Położyłam się obok niego, ale nie mogłam usnąć, cały czas zastanawiałam się co jest między mną, a Lewym. Znamy się bardzo krótko, na początku go nie lubiłam, a teraz ? Teraz stał się dla mnie na prawdę bardzo ważny, tylko czy to jest miłość ? Czas pokaże ...

*****
Trochę spóźniony, ale dodałam :) zaraz dodam ważną i mam nadzieje, że miłą informacje

sobota, 4 stycznia 2014

Lewy w Bayernie

Dzisiaj Robert Lewandowski przeszedł testy medyczne w klinice w Monachium, a potem podpisał kontrakt z Bayernem Monachium na 5 lat. Dziękuje za wspaniałe bramki w Borussi i życzę wielu sukcesów w nowym klubie :) 

Nie wiem jak Wy, ale ja nadal lubie i szanuje Roberta. To jego życie i jego kariera, niech robi co chce :D O tym, że zmieni klub było wiadomo od dawna, zresztą wiadomo było też, że przejdzie do Bayernu :) 


środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 5.

~Next Day~
[Robert]
Wstałem o 7, trening miałem na 9:30, więc ogarnąłem się, zjadłem śniadanie i przygotowałem rzeczy na trening. Zrobiłem też śniadanie dla Ani, postawiłem wszystko na tacy, napisałem karteczkę i zaniosłem to wszystko do mojej sypialni. Zabrałem torbę treningową, zamknąłem mieszkanie i pojechałem na stadion.
[Ania]
Obudziłam się o 10, obok mnie na stoliku nocnym leżała taca ze śniadaniem, a obok leżała karteczka.
"Jestem na treningu, będę po 12 :) klucze masz na stole, ale nigdzie się nie ruszaj, żeby nie nadwyrężyć nogi :* do zobaczenia, Robert <3"
Zjadłam przygotowany przez niego posiłek, ubrałam się, sprzątnęłam mu mieszkanko i czekałam aż wróci.
-Jeszcze tylko pół godziny - pomyślałam. Nie wiem dlaczego, ale podobało mi się w Poznaniu u Roberta. On był inny niż wtedy jak go poznałam, był miły, opiekuńczy i dopiero teraz zauważyłam, że też nieziemsko przystojny.
-Jestem
-To dobrze - uśmiechnęłam się sama do siebie
-Jak minęło Ci przedpołudnie ? - pocałował mnie w policzek i usiadł obok na kanapie
-Nudno bez Ciebie
-Tęskniłaś ?
-Oczywiście - zaśmiałam się
-To tak jak ja - przytulił mnie
-Zabawne - wyrwałam mu się - robimy obiad
-Może zamówimy pizze ?
-Nie ma nawet takiej opcji
-No to co ?
-Proponuje sałatkę grecką i pieczonego łososia
-A do tego czerwone wino
-Wina możemy napić się wieczorem
-Skoro nalegasz
-Nalegam - zaśmiałam się
-Co ja mam robić ? - spytał jak byliśmy już w kuchni
-Ja przygotuje łososia, a Ty pokrój warzywa
-Ok - każde z nas zajęło się swoi zadaniem. Włożyłam rybę do piekarnika i pomagałam mu - źle to robisz
-Nie prawda - uśmiechnęłam się, a on stanął za mną i uczył mnie kroić - Robert ja wiem jak to się robi
-Jak nie chcesz mojej pomocy to nie
-Tylko mi nie mów, że masz focha
-Na Ciebie się nie da
-No co Ty ?
-Jesteś bardzo pewna siebie
-Zdaje Ci się
-Mooooże
-Nie może, tylko na pewno
-No skoro tak mówisz
-Miło
-Wiem
-Nakryje do stołu, a Ty dokończ sałatkę - zastawiłam stół na dwie osoby, podałam przygotowanego łososia, Robert postawił sałatkę.
-Smacznego
-Dziękuje i wzajemnie
-Dobrze gotujesz - posłał mi uśmiech
-Staram się
-Co masz ochotę dzisiaj robić ?
-Nie wiem, a Ty masz jakieś pomysły ?
-Możemy iść do kina, do restauracji, zostać w domu
-To chyba ta ostatnia opcja podoba mi się najbardziej
-Nawet wiem co możemy robić - poruszał znacząco brwiami
-Zapomnij - zaśmiałam się
-No, ale dlaczego ?
-Oj Robert Robert
-Nie no dobra żartowałem
-Domyśliłam się
-Musze zrobić jeszcze zakupy
-Jak chcesz to mogę jechać z Tobą - zaproponowałam
-Daj spokój, nie możesz przecież tyle chodzić
-Nic mi się nie stanie
-Serio zostać, szybko to załatwię
-No dobrze, przekonałeś mnie
-Ma się ten dar
-Urok osobisty - puściłam mu oczko
-To wiem już od dawna
-Cieszę się, nie będę musiała Ci tego powtarzać
-Dobra ja lecę na te zakupy - cmoknął mnie w policzek - niedługo będę
-Ok - chłopak wyszedł, a ja posprzątałam po obiedzie i już miałam usiąść na kanapie i zadzwonił dzwonek do drzwi. Niepewnie poszłam je otworzyć, za nimi stała młoda, ładna dziewczyna z małą walizką.
-Hej, jest Robert ?
-Nie, pojechał przed chwilą na zakupy, ale wejdź. Poczekasz na niego
-Dzięki - weszła do środka, rozebrała się i poszłyśmy do kuchni
-Ania Stachurska - wyciągnęłam do niej dłoń
-Milena Lewandowska
-Lewandowska ?
-Tak, jestem siostrą Roberta
-Myślałam, że jego dziewczyną - zaśmiałyśmy się
-To samo pomyślałam o Tobie
-My się tylko przyjaźnimy
-Zawsze się tak mówi - puściła mi oczko
-Od czegoś trzeba zacząć
-A Ty mieszkasz z Robertem ?
-Nie, ja mieszkam w Warszawie, ale mam skręconą kostkę, więc przyjechałam go odwiedzić
-Już myślałam, że będę miała jakieś wiadomości dla mamy
-Nalot ? - zaśmiałam się
-Coś w tym stylu
-Ja chyba nie mam takich nalotów
-Czym się zajmujesz, jeżeli mogę spytać ?
-Uprawiam karate tradycyjne
-Na prawdę ?
-Tak, czemu nikt mi nie wierzy ?
-Bo jesteś taka delikatna i nie wyglądasz na karateczke
-Mówiłam już Robertowi, że pozory mylą
-A żebyś wiedziała, że mylą
-Aniu jestem już - usłyszałyśmy Roberta - kupiłem warzywa tak jak chciałaś
-Chodź do kuchni
-No, przecież idę
-Cześć braciszku - powiedziała dziewczyna, jak piłkarz wszedł do kuchni
-Mila - przytulił ją - co Ty tu robisz ?
-To już nawet brata nie mogę odwiedzić ?!
-Nie no oczywiście, że możesz. Długo u mnie zostaniesz ?
-W Poznaniu jestem do jutra, ale zatrzymam się w hotelu
-To możemy się zamienić, ja będę spała w hotelu, a Ty tutaj. W końcu jesteś siostrą Roberta - powiedziałam
-Dajcie spokój, pomieścimy się
-A jak chcesz to zrobić ?
-Ja będę spał na kanapie, a Wy u mnie w sypialni, chyba dacie rade jedną noc spędzić w jednym łóżku ?
-Jasne - powiedziałyśmy wspólnie
-No to ustalone
-Ja pójdę na spacer - powiedziała młoda Lewandowska i opuściła jego mieszkanie
-Pomogę Ci rozpakować zakupy
-Dam sobie rade, spokojnie
-I tak Ci pomogę - wspólnie rozpakowaliśmy zakupy
-Aniu kochana, najpiękniejsza, najlepsza
-Słucham ? - zapytałam przez śmiech
-Zrobimy ciasteczka ? Proszę Cie
-No dobra, ale ja tego nie będę jadła
-Dziękuje - przytulił mnie, a ja czułam jego boskie perfumy
-To jaki chcesz robić te ciasteczka ?
-Kruche - wyszczerzył się
-Ok - naszykowaliśmy potrzebne produkty no i myślałam, że będzie spokojnie, ale nie. Robert dorwał się do mąki i całą mnie nią wysmarował - jesteś nienormalny
-Wyglądasz jeszcze lepiej niż zwykle
-Cieszę się, ale mimo wszystko mam ochotę Cię zabić
-Oj tam - zaśmiał się, dokończyliśmy ciasteczka i ja poszłam się doprowadzić do porządku. Przeszłam szybko z łazienki do sypialni, bo byłam w samym ręczniku, założyłam bieliznę i w tym momencie do pokoju wparował Lewy - przepraszam, mogłem zapukać
-Nie ma sprawy - ubrałam się do końca - coś ode mnie chciałeś ?
-Jest już po 19, więc pomyślałem, że weźmiemy wino i obejrzymy jakiś film
-Super, ale może poczekajmy na Twoją siostrę
-Wróciła jakiś 10 minut temu
-No to spoko. Chodźmy - pociągnęłam go za rękę i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapę, Robert nalał wino i włączył film.

*****
Rozdział ... hmmm nie powala, ale moim skromnym zdaniem bardzo zły nie jest. Mam nadzieje, że Wam się spodoba i zostawicie pod nim jakieś komentarze. To mój pierwszy post w 2014 roku :D jaram się *_*

Mamy już rok 2014 <3 Mam nadzieje, że ten rok dla każdej z nas będzie magiczny i wyjątkowy. Ostatni miesiąc nie był dla mnie najlepszy, dlatego bardo się ciesze, że teraz zaczyna się nowy rok, więc tak jakby nowy rozdział w życiu :D 

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU