piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 4.

~Next Day~
[Ania]
Obudziłam się tuż przed 11, ale tylko i wyłącznie dlatego, że Robert siedział u mnie do bardzo późna. Rozstaliśmy się chyba dopiero po 4, śmiał się biedak, że trener go zabije. Wzięłam prysznic, ubrałam się, zjadłam pożywne śniadanie i usiadłam przed telewizorem. Leciała akurat jakaś komedia romantyczna, nie powiem, żebym jakoś uwielbiała te filmy, ale postanowiłam obejrzeć. Miałam przełączyć, bo była reklama, ale dostałam sms-a.
"Mam nadzieje, że niedługo się zobaczymy :* Robert"
"Wyjeżdżasz już ?!"
"Za godzinkę ;)"
"Nie możesz wyjechać bez pożegnania :p"
"Trener mnie nie wypuści :/ już i tak jest zły"
"Dobra to ja przyjadę do Waszego hotelu"
"Nie możesz nadwyrężać nogi"
"Trudno, będę za 20 minut"
"Do zobaczenia :*"
Nic nie odpisałam, tylko włożyłam telefon do kieszeni, zabrałam portfel, klucze i wyszłam z mieszkania. Wsiadłam do autobusu, bo akurat jechał jeden z tych, które zatrzymują się niedaleko hotelu. Po 4 przystankach wreszcie mogłam wysiąść, powoli doszłam do hotelu. Nie wiedziałam jak mam się spotkać z Robertem, więc postanowiłam podejść do recepcji.
-Dzień dobry ja chciałam się zapytać na którym piętrze są piłkarze, a dokładniej pan Robert Lewandowski
-Przykro mi, nie mogę udzielić pani tej informacji
-No, ale ja jestem jego dziewczyną - palnęłam - on zaraz wyjeżdża i chcieliśmy się pożegnać
-Proszę chwilkę poczekać - odszedł, zadzwonił gdzieś i chwile rozmawiał. Za chwile na dole zjawił się Lewy - czy to jest pańska dziewczyna ?
-Tak - odparł zdziwiony
-W takim razie przepraszam za zamieszanie
-Nie ma sprawy, chodź Aniu - pociągnął mnie za rękę, a za kilka minut usiedliśmy na jakiejś kanapie
-Robert przepraszam, ale on nie chciał mi nic powiedzieć, więc pomyślałam, że jak powiem, że jestem Twoją dziewczyną to coś da
-Spokojnie, nie gniewam się
-Będziesz w Warszawie przed wyjazdem do Niemiec ?
-Nie wiem, ale raczej tak
-Mam nadzieje, że się spotkamy
-Na pewno
-Dziękuje za dotrzymanie mi wczoraj towarzystwa
-Cała przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się
-Bardzo trener się wkurzył ?
-Troszeczkę - zaśmiał się - troszeczkę bardzo
-To moja wina, przepraszam
-Daj spokój, gdybym nie chciał to bym tak długo nie siedział
-Musimy to kiedyś powtórzyć
-Następnym razem u mnie
-Hahahah - śmiałam się - dobrze
-Ania przepraszam, ale muszę już iść
-Jasne, rozumiem - przytulił mnie, a zaraz potem odszedł. Wyszłam przed hotel, zamówiłam taksówkę i 15 minut później byłam w swoim mieszkanku. Dopiero teraz posprzątałam w salonie, bo wczoraj mi się nie chciało, a wcześniej to w sumie też mi się nie chciało. Poinformowałam trenera, że w najbliższym czasie przyniosę mu zwolnienie lekarskie, wzięłam koc z sypialni i położyłam się na kanapie. Nic mi się nie chciało, dzień bez ćwiczeń był dla mnie jakiś dziwny.
[Robert]
Ania okazała się świetną dziewczyną, bardzo mi się spodobała. Była taka normalna, naturalna, miła. Spędziłem u niej cały dzień i pół nocy, do hotelu dotarłem przed 6, trener był wściekły, ale jakoś mu to wszystko wyjaśniłem i zrozumiał. Byłem bardzo zdziwiony jak Stachurska oznajmiła, że przyjedzie do mnie do hotelu, żeby się pożegnać. Niestety nie mogliśmy za długo porozmawiać, bo ja musiałem wracać do Poznania. Kocham piłkę, ale w takich właśnie momentach żałuje, że nie jestem na stałe w Warszawie. Zapakowaliśmy się całą drużyną do autokaru i ruszyliśmy. Droga minęła nam dobrze, wieczorem byliśmy już na miejscu. Zabrałem swoje rzeczy, zamówiłem taksówkę i podałem adres swojego mieszkania. Zdążyłem rozpakować walizkę i wstawić pranie, a moja mama zadzwoniła.
-Cześć synku, dojechaliście już ?
-Cześć, tak jestem już u siebie w mieszkaniu
-To bardzo dobrze. Co wczoraj robiłeś, bo nie mogłam się do Ciebie dodzwonić
-Wiesz miałem spotkanie
-Kłamiesz - zaśmiała się - byłeś z dziewczyną, prawda ?
-Tak, ale to tylko koleżanka
-Mam nadzieje, że kiedyś ją poznam
-Mamo, przecież mówię, że to tylko koleżanka
-Wszyscy tak zaczynają
-Tak, ale niektórzy zostają przy przyjaźni
-Na szczęście tylko niektórzy
-Oj mamo, ja nie muszę mieć dziewczyny. Mam jeszcze czas
-Jaki czas ? Robert niektórzy w Twoim wieku mają już dzieci
-Tak bardzo chcesz zostać babcią ? - zaśmiałem się
-Ja tego nie powiedziałam
-Wiem wiem, ja tylko sobie żartuje
-Jak Wam minęła podróż ?
-W porządku, daliśmy rade
-Ciesze się, synku przepraszam, ale ktoś dzwoni do drzwi
-Nie ma sprawy, pogadamy innym razem. Pa
-Pa - rozłączyła się, a ja schowałem telefon do kieszeni. Byłem strasznie głodny, więc zrobiłem sobie coś na szybko, a potem to zjadłem.
[Ania]
Cały dzień minął mi bardzo wolno, nie miałam na nic ochoty, więc leżałam tylko na kanapie i oglądałam telewizje. Nie pamiętam kiedy ostatnio zdarzyło się, żebym nie trenowała przez kilka dni, a co dopiero miesiąc. Zdążyłam trochę przysnąć i zadzwonił mój telefon, nie sprawdzając nawet kto dzwoni wyciszyłam go i położyłam się z powrotem. Obudziłam się dopiero po 22, wzięłam telefon do ręki, a tam 23 nieodebrane połączenia od Roberta, nie chciałam go obudzić, więc napisałam do niego wiadomość.

"Śpisz ?"
"Nie :p czemu nie odbierałaś ?"
"Spałam :D przepraszam :* jak podróż ?"
"Dobrze :) dałem rade, ale już za Tobą tęsknię"
"Uważaj, bo się przyzwyczaję"
"Nie będę miał z tym problemu"
"Hahahaha :D miło <3"
"Jak noga ? :*"
"Lepiej ;) dzięki, że pytasz"
"Jutro mam trening, ale może na weekend wyrwę się do stolicy"
"Co Cie tak ciągnie do Warszawy ?"
"Ty <3"
"Wariat <3"
"Żadna nowość :p idę spać :* pa"
"Papa :*"
"Dobranoc <3"
"Dobranoc :*"
"Paaaaaa"
"Robert ! Idź wreszcie spać :D"
"Idę ..."
"Nie pisz już !"
"Ok :/"
Stwierdziłam, że zrobię mu niespodziankę i odwiedzę go w Poznaniu. Poszłam do sypialni, spakowałam swoje rzeczy, sprawdziłam pociągi, miałam jeden o 6 rano, więc stwierdziłam, że dam rade. Przygotowałam sobie jakieś przekąski na podróż, postawiłam walizkę przy drzwiach i poszłam się ogarnąć. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i poszłam spać.
~Next Day~
Wstałam o 4:30, spięłam włosy w koka, ubrałam się. Spakowałam do małej torebki telefon, portfel, klucze, chusteczki itd. Zjadłam śniadanko, zamówiłam taksówkę i o 5:50 czekałam już na peronie na pociąg. Do Poznania dojechałam przed 10:30, stanęłam przed stacją PKP i napisałam do Lewego.
"Jesteś w domu ?"
"Tak :) odwołali mi trening"
"Przyjedziesz po mnie ?"
"Hahaha :D kochana do Warszawy jest kawałek"
"Jakby to powiedzieć ... Jestem w Poznaniu, czekam przed stacją pkp"
"Jesteś boska <3 będę za 10 minut"

Tak jak napisał tak zrobił, po 10 minutach zjawił się po mnie. Włożył moją walizkę do bagażnika, pomógł mi wsiąść i pojechaliśmy do niego do domu.
-Ciesze się, że przyjechałaś
-Ja też - uśmiechnęłam się
-Do kiedy u mnie zostajesz ?
-Jeżeli mogę to tydzień
-Jasne, możesz nawet dłużej
-Zobaczymy jak będzie mi się u Ciebie podobało
-Już ja się postaram, żeby Ci się podobało
Dojechaliśmy do niego do domu, zjedliśmy obiad i do wieczora oglądaliśmy telewizje.
-Robert ja będę szła już spać
-Ok, w takim razie do zobaczenia jutro
-Zajmuje łazienkę
-Nie ma sprawy - wzięłam prysznic, wysuszyłam swoje ciemne włosy, założyłam piżamkę i poszłam spać do sypialni Roberta.
*****
 Ania w Poznaniu ... Myślicie, że coś się stanie między nią, a Robertem ? Pozdrawiam :*

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 3.

[Ania]
Rozpoczął się mecz. Jakoś bardzo się tym nie interesowałam, do czasu ... Piłkę przejął Lech, do bramki biegł jakiś Lewandowski, kamera zbliżenie na jego twarz i kogo zobaczyłam ? Roberta z siłowni.
-No pięknie - powiedziałam sama do siebie - ja to mam szczęście.
Podbiegł do bramki, uderzył i trafił w sam środek bramki. Kibice Lecha wpadli w euforię, a ja jako kibic Legii nie byłam zadowolona. Taaa kurde kibic ... Ledwo znam się na piłce nożnej, ja nawet nie wiem kiedy jest rzut wolny czy karny, a co dopiero spalony. No dobra karny to jeszcze trochę ogarniam kiedy jest, ale tak to piłka nie jest moją mocną stroną. Tak sobie rozmyślałam, a Legia w międzyczasie wyrównała. Zostało 10 minut do końca pierwszej połowy, a nie wróć ... 15, bo przecież jedna połowa trwa 45 minut. Jeszcze, tylko 15 minut tej męczarni i przerwa.
-Przepraszam coś pani upadło - moje myśli rozwiał męski głos
-Słucham ?
-To chyba pani chusteczki - uśmiechnął się i podał mi opakowanie chusteczek higienicznych
-Tak dziękuje, nie zauważyłam nawet kiedy mi upadły
-Zauważyłem, jest pani bardzo skupiona na meczu
-Tak, no właśnie - udawałam - dziękuje
-Nie ma sprawy - minął mnie, a ja schowałam opakowanie do torebki. Wreszcie sędzia zagwizdał i piłkarze schodzą do szatni. Skorzystałam z chwili wolnego i wyjęłam telefon, wykręciłam numer do Majki, kilka sygnałów i wreszcie odebrała.
-W coś Ty mnie wpakowała. Nawet nie wiesz jak ja się tu nudzę
-Jak można się nudzić na meczu ? Tylko Ty to potrafisz
-Może i tak, ale następnym razem dziękuje Ci bardzo za takie niespodzianki
-Potem będziesz żałowała, że tak powiedziałaś.
-Wątpię - zaśmiałam się
-Nie marudź kochana
-Dobra już nic nie mówię, wiesz kto gra w tym Lechu ?
-No kto ? - zaśmiała się
-Robert Lewandowski, to ten chłopak z siłowni
-Serio ?
-Tak - odparłam spokojnie
-I co ?
-Nic, a co ma być ?
-No nie wiem, nie zakochałaś się przypadkiem ?
-Nie - prawie krzyknęłam - nigdy nie zakocham się w takim dupku
-Nigdy nie mów nigdy
-Bardzo zabawne - zaśmiałam się - matko koniec przerwy, kończę papa
-Baw się dobrze, pa - wrzuciłam telefon do torebki, odłożyłam ją i wróciłam do oglądania meczu. W sumie nie lubię piłki, ale robiło się coraz bardziej ciekawie. Do ostatniej minuty Lech wygrywał, ale potem Legia strzeliła gola i mecz zakończył się remisem. Czekałam sobie spokojnie, żebym mogła opuścić bezpiecznie stadion i w między czasie dostałam sms.
"Masz wejściówkę do szatni. Proszę skorzystaj :* dla mnie :) Maja."
-No super, tylko o tym marzyłam - westchnęłam, pytając wszystkich o drogę dotarłam do jakiegoś korytarza, tam pokierowano mnie do szatni. Szłam powoli, ale nie skończyło się to dobrze, bo oberwałam drzwiami, niezgrabnie poleciałam na podłogę i wszystko z mojej torby się wysypało.
-Przepraszam, nie chciałem - podniosłam głowę i zobaczyłam Roberta ... pech czy przeznaczenia ... PECH
-Znowu się spotykamy i znowu mnie taranujesz
-Przeznaczenie - uśmiechnął się, a ja zatraciłam się w jego niebieskich oczach, jednak za chwile się ogarnęłam
-Prędzej przypadek
-Masz racje, sory
-Spoko - pomógł mi wstać i pozbieraliśmy moje rzeczy
-Co tu robisz ?
-Tu czyli na meczu czy w tym korytarzu ? - zaśmiałam się, a on za mną
-Na meczu
-Koleżanka kupiła bilety, więc jestem
-Widać, że nie przepadasz za piłką
-Dzięki
-Sama prawda
-No fakt, nie lubię piłki nożnej, ale jak już kupiła te bilety to wypadało skorzystać
-Masz racje, a gdzie ona teraz jest ?
-W domu, jest chora i musiałam tu siedzieć sama
-Pierwszy raz sama na meczu to musi być przeżycie - uśmiechnął się
-Ogromne, myślałam, że się zanudzę na śmierć - zaśmialiśmy się
-Przeżyłaś to najważniejsze
-Kiedy wracacie do Poznania ?
-Jutro popołudniu
-Szybko - delikatnie się uśmiechnęłam
-Idziesz rano na siłownie ?
-Raczej późnym popołudniem, rano biegam
-Uprawiasz jakiś sport zawodowo ?
-Tak, ale nie powiem jaki. Sam zgadnij
-Tańczysz ?
-Nie
-Grasz w tenisa ?
-Nie
-Biegasz ?
-Nie
-No to oświeć mnie, bo nie wiem
-Karate tradycyjne
-Żartujesz ?
-Nie, na prawdę - zaśmiałam się
-Tak delikatna osóbka jak Ty, no nie wierze
-Pozory mylą
-I to bardzo
-Zawsze tak energicznie otwierasz drzwi ?
-Nieee, przepraszam jeszcze raz
-Nie ma sprawy, nie wiedziałeś, że tu jestem
-Dzięki
-Musze lecieć, Ty chyba zresztą też - szłam w stronę wyjścia
-Aniu zdradzisz mi swoje nazwisko ? - usłyszałam jeszcze krzyk Roberta
-Stachurska - odwróciłam się i posłałam mu uśmiech
~Next Day~
Wstałam jak zwykle rano, ale dzisiaj byłam trochę nie wyspana. Ubrałam się, przygotowałam na trening. Nie chciało mi się, ale wiedziałam, że muszę. Wyszłam, zamknęłam mieszkanie i udałam się do parku. Miałam nadzieje, że spotkam Lewandowskiego, w końcu powiedziałam, że będę biegała rano, a z tego co się orientuje to gdzieś niedaleko stąd oni mają hotel. Biegłam sobie przez park, ale nie zauważyłam kamienia leżącego na alejce, potknęłam się o niego, źle postawiłam nogę i poczułam ból w kostce. Usiadłam na najbliższej ławce i spojrzałam na nią, była cała spuchnięta. Zamówiłam sobie taksówkę i bardzo powoli doszłam do bramy, wsiadłam do taksówki, podałam adres szpitala i pojechałam tam. Zapłaciłam, poszłam na izbę przyjęć, gdzie od razu mnie przyjęli, bo nie było ludzi. Okazało się, że kostka jest skręcona, więc usztywnili mi ją, dali kule i kazali się oszczędzać.
-Ania ? - odwróciłam się
-Cześć Robert, co Ty tu robisz ?
-Kolega miał mały wypadek, więc musiałem z nim przyjechać. A Ty ?
-Skręciłam kostkę jak dzisiaj biegałam
-Może masz ochotę na kawę ?
-Jasne, a Twój kolega i powrót do Poznania ?
-Kolega zostaje na obserwacji do wieczora, dlatego wyjeżdżamy jutro
-Rozumiem, to może pojedziemy do mnie na tą kawę, bo nie mogę za bardzo chodzić
-Jeżeli tak wolisz to ok - wyszliśmy ze szpitala, wsiedliśmy do wcześniej zamówionej taksówki i pojechaliśmy do mnie. Przez chwile zastanawiałam się czy dobrze robię, jeszcze wczoraj go nienawidziłam, ale on ma to coś. Coś mnie do niego ciągnie,a ja ulegam, ale nie żałuje. Weszliśmy do bloku no i oczywiście okazało się, że winda nie działa.
-Super
-Dasz rade ?
-Tak - wysiliłam się na uśmiech, ale wcale mi się nie podobało to, że muszę iść na 6 piętro po schodach z usztywnioną nogą
-Nie używaj teraz na mnie swoich umiejętności karate - wziął mnie na ręce i zaczął iść po schodach
-Dziękuje, nie musisz
-Nie muszę, ale chce
-To miłe - doszliśmy na górę, otworzyłam mieszkanie i weszliśmy - Robert ja się pójdę przebrać o troszeczkę odświeżyć, a Ty się rozgość
-Ok, poczekam - jakoś doszłam do sypialni, wzięłam swoje ciuchy, potem uważając na nogę umyłam się, przebrałam i wróciłam do salonu. Na stoliku stały dwa kubki kawy.
-Zrobiłem kawę, przepraszam, że grzebałem Ci w szafkach, ale pomyślałem, że nie powinnaś nadwyrężać nogi
-Nie ma sprawy - usiadłam na przeciwko niego
-Może opowiesz mi coś o sobie ?
-Hmm, ok - uśmiechnęłam się - nazywam się Ania Stachurska, mam 23 lata, uprawiam karate tradycyjne, mam bzika na punkcie zdrowego odżywiania, trenuje w Pruszkowie, nie mam faceta. Teraz Ty
-Nazywam się Robert Lewandowski, mam 23 lata, mówią na mnie Bobek albo Lewy, gram w piłkę, w czerwcu przeprowadzam się do Dortmundu, bo od nowego sezonu będę grał w tamtym klubie, mam mamę i siostrę, ojciec nie żyje, nie mam dziewczyny
-Czerwiec jest za dwa miesiące
-Nie da się ukryć
-Cieszysz się, że wyjeżdżasz ?
-Chyba tak, chce się rozwijać, grać w dobrych klubach
-Jasne to oczywiste. Często bywasz w Warszawie ?
-Jak tylko mam wolne to staram się przyjeżdżać
-Od nowego sezonu będziesz przyjeżdżał coraz rzadziej
-Niestety tak, ale coś za coś - nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam. Wzięłam karteczkę do ręki, zapisałam tam dziewięć cyfr i wręczyłam mu ją
-Odezwij się czasem, będzie mi bardzo miło
-Dziękuje, na pewno się odezwę. Daj swój telefon to zapisze Ci swój numer, jakby się nie odzywał - puścił mi oczko
-Hahahaha - zaśmiałam się, a potem podałam mu swój telefon - dzięki
-Na długo musisz przystopować z treningami ?
-Niestety na miesiąc, ale wszystko potem nadrobię
-Taka zdolna jesteś ?
-Wątpisz w to ?
-Nieee - uśmiechnął się
*****
Bardzo Was przepraszam, ale nie miałam czasu :/ Wiecie dobrze, że przed świętami jest dużo roboty, a ja musiałam pomagać w domu i ogarnąć swoje prywatne rzeczy. Napisałam Wam trochę dłuższy rozdział, mam nadzieje, że się spodoba :) Pozdrawiam :*

 Z OKAZJI ŚWIĄT ŻYCZĘ WAM ZDROWIA, SZCZĘŚCIA, MIŁOŚCI. OSOBOM, KTÓRE TAK JAK JA PROWADZĄ BLOGA WIELU OBSERWATORÓW I KOMENTARZY :* 

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 2.

~Saturday~
[Ania]
Wczoraj Maja przywiozła mi koszulkę, bilet i moją kartę kibica (?!), którą wyrobiła mi w prezencie. Umówiłyśmy się na miejscu, więc będę musiała dojechać sama. Wstałam o 8, wypiłam ciepłą wodę z cytryną i wyszłam biegać. Najpierw krótka rozgrzewka, rozciąganie, 6 km biegu i z powrotem do domu. Niebu kwiecień, a jest bardzo ciepło i w ogólnie czuje jakby było już lato, które uwielbiam. Jak wróciłam do domu to zjadłam śniadanie, wykąpałam się i zabrałam za sprzątanie. Jest 10:40, mecz jest na 20, muszę być tam o 19, więc mam jeszcze czas. Puściłam sobie muzykę, sprzątnęłam sypialnie, salon, łazienkę, a na końcu kuchni. Wstawiłam pranie, rozpakowałam zmywarkę jednym słowem pracowita sobota. Moje mieszkanie nie jest duże, ale klitką też nie jest, więc zajęło mi to tylko 3 godziny. Zdążyłam usiąść na kanapie i zadzwonił mój telefon, niechętnie odebrałam.
-Cześć Aniu
-Ada ? Cześć
-Wpadam zaraz do Ciebie i robimy obiad
-No dobra, a co robimy ?
-Powiem Ci jak przyjdę, będę za 20 minut
-Ok, czekam - rozłączyłam się, poszłam szybko do łazienki, ogarnęłam się, żeby nie wyglądać jak straszydło.
[Robert]
Dzisiaj gramy mecz, rano mieliśmy trening, a teraz odpoczywamy w hotelu. W czerwcu przeprowadzam się do Dortmundu, mam załatwione mieszkanie, samochód. Mam nadzieje, że jakoś dam rade, ale może znajdę wsparcie w końcu grają tam moi rodacy. Wydawało mi się, że nie chce więcej widzieć tej Ani, ale jakoś nie mogę wyrzucić jej z głowy, coś mnie do niej ciągnie. Nie zakochałem się, ale chce ją poznać, porozmawiać, niestety to niemożliwe, bo jutro po południu wyjeżdżamy do Poznania.
[Ania]
Zrobiłyśmy z Adą pieczonego łososia i do tego warzywa na parze. Nakryłam do stołu, podałam danie i zaczęłyśmy jeść.
-Dawno się nie widziałyśmy
-To prawda, kiedy przyjechałaś do Warszawy ?
-Kilka dni temu
-Czemu nie zadzwoniłaś od razu ?
-Tak jakoś wyszło
-Spoko
-Co dzisiaj robisz ?
-Jadę na mecz
-Ty ? - zaśmiała się
-Tak ja - uśmiechnęłam się - Maja kupiła bilety
-Wiesz chociaż komu masz kibicować ?
-Wiem, jakiejś Legii
-Jakiejś ?! Dziewczyno kibice za to stwierdzenie by Cię zabili
-Oj tam - machnęłam ręką - dam rade
-O której musisz być na stadionie ?
-O 19
-A wiesz gdzie to jest ?
-Nie
-No to brawo
-A Ty wiesz, mądralo ?
-Wiem
-Serio ?!
-Nie na niby
-To pojedziesz tam ze mną
-Spoko, pojadę
-Super
-Jest już 15:30 jak coś
-Mam jeszcze dużo czasu
-2 godziny
-3 i pół
-Musimy wyjechać z domu o 18
-O bożeee - westchnęłam - dobra, dam rade
-Spotkałaś już swojego księcia z bajki ?
-Nie, ale spotkałam jakieś dupka, który mnie oblał wodą na siłowni
-Przystojny ?
-Bardzo
-Jak ma na imię ?
-Robert
-Ładnie, Ania i Robert pasuje
-Spadaj - zaśmiałam się
-No co ? Nie ciągnie Cię do niego
-Nie, no może mam tylko ochotę mu nagadać, bo byłam zbyt miła wtedy na siłowni
-Hahahah - zaśmiała się - wariatka z Ciebie
-Odezwała się ta normalna
-Żebyś wiedziała - uśmiechnęła się
~One Hour Later~
-Ada ja lecę się ogarnąć, poradzisz sobie ?
-Jasne, czekam
-Ok - poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, zrobiłam sobie kucyka, makijaż, założyłam krótkie szorty i koszulkę od Mai. Przejrzałam się jeszcze w lustrze i opuściłam łazienkę - może być ?
-Świetnie wyglądasz, ale weź ze sobą jeszcze jakąś kurtkę, bo może być zimno
-Spokojnie dam rade
-Jak chcesz
-Która jest godzina ?
-17:40
-To zdążymy może jeszcze coś zjeść
-To ja zrobię coś szybko, a Ty spakuj do torebki bilety, kartę i wszystkie potrzebne rzeczy
-Dziękuje - pocałowałam ją w policzek.
Ada podwiozła mnie na stadion, czekałam na Maję, ale stwierdziłam, że poczekam już tam. Po 20 minutach szukania znalazłam wreszcie nasze miejsca, wyjęłam telefon z torebki i wykręciłam numer do Majki
-Cześć, gdzie jesteś ?
-Hej, w domu
-Jak to w domu ?
-Jestem chora, przepraszam nie dam rady
-Kurde, no dobra poradzę sobie sama
-Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam
-Nie ma sprawy, pa
-Pa - rozłączyła się, a ja schowałam telefon i czekałam na rozpoczęcie meczu.
*****
Dodaje ;) trochę późno, ale nie miałam czasu 

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 1.

[Ania]
Dzień jak co dzień. Wstałam o 9:30, ubrałam się w Stój do biegania, zabrałam swój telefon i zaczęłam swój trening. Wróciłam do domu o 11, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wyszłam. O 12 byłam umówiona z moją koleżanka - Mają w kawiarni. Niestety dotarłam tam troszkę spóźniona, ale to przez te korki
-Cześć, przepraszam, ale są straszne korki
-Hej, nie ma sprawy
-Zamówię sobie coś i zaraz wracam - zamówiłam sobie kawkę, zapłaciłam i wróciłam do stolika
-Ania mam dla Ciebie niespodziankę
-Jaką ? - ucieszyłam się
-Idziemy razem na mecz
-Co ?!
-Kupiłam nam bilety na mecz Legia Warszawa - Lech Poznań
-Tylko, że ja nie chodzę na mecze i dobrze o tym wiesz
-Jak raz pójdziesz to nic Ci się nie stanie
-Dobra, a komu mam kibicować ?
-No chyba sobie żartujesz ?! - oburzyła się
-Nie oglądam meczy, nie mam swojej ulubionej drużyny
-Legii, masz kibicować Legii
-Dobra, a kiedy jest ten mecz ?
-W sobotę
-Maja jest czwartek, a Ty mi dopiero teraz mówisz ?
-Niespodzianka - uśmiechnęła się
-Wariatka - zaśmiałam się
-Masz koszulkę czy Ci dać ?
-Jaką koszulkę ?
-Na mecz
-To mi pożycz, bo nie mam
-Ok - posiedziałyśmy jeszcze trochę, a potem się rozstałyśmy. Zrobiłam zakupy na obiad, wróciłam do mieszkania, zrobiłam sobie posiłek, odpoczęłam trochę po nim i poszłam na siłownie.
[Robert]
Dzisiaj przyjechaliśmy całą drużyną do Warszawy, bo w sobotę gramy mecz z Legią. Umówiłem się z trenerem, że dzisiejszą noc spędzę w swoim mieszkaniu. Zabrałem torbę z rzeczami, na zmianę i udałem się na siłownie.
[Ania]
Zdążyłam wejść na siłownie i musiałam się wrócić, bo zapomniałam telefonu. W drzwiach z kimś zderzyłam i zostałam oblania wodą.
-Przepraszam, nie chciałem - podniosłam głowę i zobaczyłam przystojnego bruneta
-Nie ma sprawy, przez Ciebie odpuszczę sobie jeden dzień treningu
-Strasznie mi przykro, to może w ramach rekompensaty kawa ?
-Nie mam czasu
-O matko gdzie ja mam głowę. Robert - wyciągnął dłoń
-Ania - uśmiechnęłam się - ja lecę cześć
-Pa, mam nadzieje do zobaczenia - poszłam do szatni, przebrałam się w swoje ciuchy. Spakowałam rzeczy do torby, wyszłam z budynku i szłam w stronę swojego mieszkania. No po prostu ten Robert to mnie wkurzył, nie zdążyłam poćwiczyć, bo ten dupek chodził z otwartą wodą. A ja głupia jeszcze mu powiedziałam, że nic się nie stało. Rzuciłam torbę na podłogę, zrobiłam sobie herbatę i położyłam się na kanapę.
[Robert]
Stałem jeszcze chwile w miejscu, w którym pożegnałem się z Anią, ładna kobieta, ale musi być bardzo pewna siebie. Nie wiem po co powiedziałem "mam nadzieje do zobaczenia", ledwo ją poznałem. Głupia łaska, nie mam ochoty nigdy więcej jej widzieć. Wróciłem do mieszkania, zostawiłem rzeczy i pojechałem do mamy, bo zaprosiła mnie i Milenę na obiad.
*****
Mam nadzieje, że troszeczkę Was zaciekawi. Pozdrawiam 

piątek, 6 grudnia 2013

...

Przepraszam, ale rozdział na każdym blogu pojawi się jutro, bo dzisiaj jestem bardzo zajęta i nie dam rady dodać :* obiecuje, że jutro dodam, a może nawet w nocy ;) 

środa, 27 listopada 2013

Prolog.

[Ania]
Nazywam się Ania, mam 23 lat i jestem mistrzynią w karate tradycyjnym. Moją pasją jest zdrowy tryb życia, dlatego skończyłam w tym kierunku studia. Mieszkam w Warszawie, ale na treningu jeżdżę do Pruszkowa. Jestem otwarta i spontaniczna, dzięki czemu nam dużo znajomych i przyjaciół. Niestety nie znalazłam jeszcze tego jedynego. Mam nadzieje, że po pewnym zdarzeniu to się zmieni ...
[Robert]
Nazywam się Robert, mam 23 lat i jestem piłkarzem. Mój klub to Lech Poznań, ale gram nim ostatni sezon, ponieważ potem przechodzę do Borussii Dortmund. Jestem skromny, cichy, nie przepadam za imprezami, ale mam trochę znajomego i przyjaciół. W Warszawie mieszka moja siostra - Milena i mama -Iwona. Nie znalazłem jeszcze tej jedynej, ale myślę, że jedno zdarzenie sprawi, że to się zmieni ...
*****
Króciutki prolog, ale mam nadzieje, że Wam się spodoba. Rozdział 1 pojawi się za tydzień w piątek (6 grudnia). Pozdrawiam