piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 12.

[Ania]
Obudziłam się i moja pierwsza myśl to rozmowa z Robertem, ale jak ja mam z nim porozmawiać ? Najpierw robię aferę, nie odzywam się, nie daje znaku życia i praktycznie urywam cały nasz kontakt. Leżałam sobie w łóżku i bawiłam się telefon, cały czas walczyłam ze sobą. Jak już miałam nacisnąć zieloną słuchawkę i zadzwonić to mój telefon zaczął wibrować i jak na złość dzwonił Tomek.
-Cześć
-Hej Aniu, co dzisiaj robisz ?
-Jestem zajęta
-A jutro ?
-Tomek nie dam rady, chyba wyjeżdżam
-Na długo ?
-Raczej nie, ale jadę do faceta
-Mówiłaś, że nikogo nie masz
-Bo nie mam - westchnęłam - muszę Ci coś powiedzieć i z góry przepraszam, że przez telefon
-Zamieniam się w słuch
-Nie wiem czy zrobiłeś sobie jakąś nadzieje, ale między nami nic nie będzie. Nie kocham Cię, nic między nami nie będzie i nigdy więcej się nie spotkamy. Przepraszam
-Jasne, rozumiem - powiedział smutno i się rozłączył.
Nie wiedziałam co mam napisać Robertowi, czy może mam zadzwonić, zresztą nie ważne. Dobra kogo ja oszukuje to jest cholernie ważne. Włączyłam komputer, zalogowałam się na Facebooku i na Skype, sprawdziłam kilka razy, ale Robert był niedostępny.
-Robert błagam musimy pogadać - powiedziałam do siebie i stał się cud, normalny cud. Zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojego ukochanego piłkarza.
-Cześć Robert, przepraszam, że tak się zachowałam. Wiem to było beznadziejne i pewnie się martwiłeś. Obiecuje, że to się więcej nie powtórzy i wiem, że nikogo nie masz, ja też nikogo nie mam. Ten Tomek to nic nie znaczy, na prawdę - powiedziałam na jednym wdechu
-Myślałem, że już nie skończysz - zaśmiał się - nie gniewam się
-Stęskniłam się za Tobą
-Miło mi to słyszeć
-Kiedy będziesz w Warszawie ?
-Nie prędko
-Szkoda - westchnęłam
-A kiedy Ty będziesz w Dortmundzie ?
-Nie wiem
-Mogę Ci zarezerwować bilet, mam włączonego laptopa
-Nawet nie próbuj, bo stracisz kasę
-Jak kupię to będziesz musiała przyjechać
-Chciałbyś
-Oczywiście, że chce
-Ja też chce, ale na razie nie mogę
-Dobra dobra
-Robert nie rezerwuj tych biletów
-Ok, przecież do tego potrzebuje Twoich danych
-Faktycznie, ale wiesz Ty jesteś zdolny do wszystkiego
-Uznam to za komplement
-Powiedzmy, że dobrze uznajesz
-Kochana moja
-Bardzo kochana, ale nie bardzo Twoja
-Uwielbiam jak jesteś taka szczera
-Wiem - zaśmiałam się
-Zdajesz sobie sprawę, że gadamy już ponad pół godziny
-To jeszcze nie jest długo
-No w sumie to tak - wyczułam, że się uśmiecha
-Robert przepraszam, ale muszę kończyć
-Ok, to zdzwonimy się potem
-Do usłyszenia - rozłączyłam się
~August 20 - Night~
Stoję sobie właśnie na warszawskim lotnisku i czekam na samolot do Dortmundu, bo jutro czyli 21 sierpnia Robert ma 23 urodziny. Samolot wzbił się w górę kilka minut przed 22, wpatrywałam się w krajobraz za okienkiem, dobra jest noc, więc nic oprócz świateł nie widać, ale co tam. Pierwszy raz będę w Dortmundzie, na szczęście mam adres Lewego i znam angielski, zresztą niemiecki też.
Maszyna wylądowała w Niemczech wpół do 1 w nocy, trochę późno, ale myślę, że brunet mi wybaczy. Odebrałam swój bagaż, zamówiłam taksówkę i podałam adres piłkarza, pod jego blokiem, a może apartamentowcem byłam tuż przed 1. Wzięłam swoją walizkę, zapłaciłam i weszłam na górę. Stanęłam przed drzwiami numer 15, wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam dzwonkiem.
-Sto lat, sto lat - zaśpiewałam jak tylko otworzył drzwi. Biedak stał przede mną w samych bokserkach i widać było, że go obudziłam.
-Co Ty tu robisz ? - przytulił mnie
-Masz dzisiaj urodziny wariacie
-Nawet nie wiesz jak się ciesze - cmoknął mnie policzek, zabrał moją walizek i weszliśmy do mieszkania.
-Dasz mi się gdzieś położyć ? Jestem strasznie zmęczona
-Jasne, chodź do mnie
-Znowu będziemy spali w jednym łóżku ?
-Przeszkadza Ci to ?
-Nie - zaśmiałam się, weszliśmy do sypialni chłopaka, rozebrałam się do bielizny i położyłam się obok chłopaka.
-O wiele lepiej mi się teraz będzie spało - powiedział przytulając się do moich pleców
-Nie dałam Ci jeszcze prezentu
-A jaki masz ?
-Zobaczysz dzisiaj wieczorem
-Robię imprezę urodzinową
-Na prawdę ?
-Tak, ale to tylko kilku kumpli, spotykamy się w klubie
-Idealnie - zaśmiałam się
-Nie przeszkadza Ci to ?
-Nie - cmoknęłam go w policzek - idziemy spać
-Yhmm - zgasił światło i zasnęliśmy.
Obudziłam się chyba w miarę wcześnie, Lewandowski jeszcze spał, więc delikatnie wyswobodziłam się z jego uścisku. Ogarnęłam się, związałam włosy, wypiłam szklankę wody i opuściłam mieszkanie chłopaka.
Nie znałam miasta, więc biegłam raczej na wyczucie, był jakiś park, spokojne osiedle, więc spokojnie się biegło. Jak na sierpień była świetna pogoda, nie za gorąco, nie za zimno. W sam raz.
[Robert]

Jak się obudziłem to obok mnie nie było Ani, nie znalazłem też żadnej karteczki. Po dłuższym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że biega, więc jej nie przeszkadzałem. Ogarnąłem się szybko, zrobiłem nam śniadanie i zaniosłem jej walizkę do swojej sypialni. Wykąpałem się, ubrałem i akurat wróciła Ania.
-Hej - cmoknęła mnie w policzek
-Cześć, zrobiłem śniadanie
-Super, to pójdę się ogarnąć i będę za 20 minut
-Czekam w takim razie - zrobiłem nam herbatę, usiadłem do stołu i czytałem jakąś niemiecką gazetę.
-Jestem - usiadła na przeciwko mnie i zaczęliśmy spożywać posiłek
-Do kiedy u mnie zostajesz ?
-Do piątku
-Jak to ?!
-Normalnie - zaśmiała się
-Jest przecież środa
-Kochany - westchnęła - na pewno zobaczymy się niedługo
-Ania nie możesz zostać dłużej ?
-Nie, przepraszam
-No ok, jakoś damy radę - westchnąłem
~Night~
[Ania]
Właśnie wróciliśmy z imprezy urodzinowej Roberta, ja nic nie piłam, ale on był pijany. Zamknęłam za nami drzwi i mieliśmy iść do przodu, ale Lewy się zatrzymał.
-Powiedzieć Ci coś ?
-Możesz powiedzieć - cicho zachichotałam
-Kocham Cię
-Tak wiem
-A Ty ?
-Co ja ?
-Kochasz mnie ?
-Tak - uśmiechnęłam się, bo przecież on tego nie będzie pamiętał, ale on się odwrócił i mnie pocałował. Oddawałam kolejne pocałunki, chłopak oparł mnie o ścianę, a zaraz potem wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Wiedziałam, że nie będę tego żałowała, więc w ogóle się nie opierałam.

*****
1. Mam problemy z weną na tym blogu. 
2. To chyba mój najgorszy blog, bo w ogóle nie komentujecie :c
Podjęłam, więc decyzje. KOŃCZĘ TEGO BLOGA. Dotrwam do 20 rozdziałów, potem epilog i koniec :c Przykro mi :* 

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 11.

[Robert]
Na przeciwko mnie stał Wojtek razem z Mariną.
-Cześć, chodźcie - wpuściłem ich do środka - co Wy tu robicie ?
-Przyjechaliśmy Was odwiedzić
-Bardzo miła niespodzianka, ale czemu Was ?
-To Ani nie ma ?
-Nie - westchnąłem
-Robert - poklepał mnie po ramieniu - będzie dobrze
-Nic nie będzie dobrze. Jestem tchórzem
-Jak to ?
-Nie powiedziałem jej, rozumiesz - potrząsnąłem nim - przepraszam
-Zostawię Was - powiedziała jego dziewczyna
-Robert nie masz mnie za co przepraszać, rozumiem Cie
-Ona może teraz sobie kogoś znaleźć, a ja tego nie przeżyje
-A nie pomyślałeś, że ona Ciebie kocha i chce być z Tobą
-Nie, to nie możliwe
-Czemu tak uważasz ?
-Bo ona traktuje mnie tylko jak przyjaciela
-Skąd Ty to możesz wiedzieć ?
-Ona nie potrafi kłamać, nie potrafiłaby udawać, że mnie nie kocha
-Może po prostu nie znasz się na kobietach ?
-Nie chce o tym gadać
-Robert obydwoje wiemy, że chcesz
-Koniec tematu - westchnąłem, razem z bramkarzem Arsenalu poszliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy obok Mariny
-Zostaniemy do piątku
-Możecie nawet dłużej - uśmiechnąłem się
-W piątek popołudniu mamy lot do Warszawy
-Wojtek w piątek rano - zaśmiała się dziewczyna
-Na jedno wychodzi
-Chcecie coś zjeść ?
-Nie
-A ja mam ochotę po pizze
-Zawsze masz ochotę na pizze
-Dobra to ja zamówię - wstałem, wziąłem z lodówki numer i zadzwoniłem. Zamówiłem 2 średnie pizze, które miały być za dwa kwadranse, przygotowałem kasę i wróciłem do moich gości.
[Ania]
Już jutro wracam oficjalnie do treningów. Z jednej strony strasznie się ciesze, bo będę mogła się odciąć myślami od Roberta, jego wyjazdu, ale z drugiej strony gdyby nie treningi to byłabym z nim. Wzięłam telefon do ręki, wybrałam numer Lewego i zadzwoniłam.
-Słucham ? - usłyszałam damski głos
-Pomyłka - westchnęłam i jak najszybciej się rozłączyłam. On już się pocieszyła, zapomniał o mnie, to co powiedział to były tylko puste słowa. "Ogarnęłam się", żeby nie zacząć płakać, spakowałam sobie torbę na jutrzejszy trening, posprzątałam mieszkanie i zabrałam się za obiad. W sumie nie chciało mi się jakoś mega dużo czasu spędzić w kuchni, więc zrobiłam Spaghetti. Nałożyłam sobie na biały talerz, wzięłam sztućce i usiadłam do stołu. Zauważyłam, że mój telefon wibruje, a na wyświetlaczu było napisane, że dzwoni Lewandowski, więc bezczelnie się rozłączyłam i dokończyłam swój posiłek.
~Two Weeks Later~
Dzisiaj idę na kolacje z Tomkiem, którego poznałam dwa tygodnie temu na treningu. Okazało się, że chłopakowi się pomyliło, a ja mu pomogłam. Spotkaliśmy się już kilka razy no i dzisiaj widzimy się po raz kolejny. Od tamtego telefonu nie miałam kontaktu z Robertem, pisał, dzwonił, starał się ze mną skontaktować, ale ja nie miałam na to ochoty. On sobie kogoś znalazł, więc ja mu nie jestem do niczego potrzebna. O 17 zaczęłam się szykować, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, pomalowałam paznokcie, zrobiłam sobie kłosa, który opadał na moje prawe ramie. Ubrałam się, spakowałam sobie torebkę, założyłam buty i wyszłam z mieszkania. Pod blokiem czekał na mnie już chłopak.
-Cześć - cmoknęłam go w policzek
-Pięknie wyglądasz - wręczył mi czerwoną róże
-Dziękuje - uśmiechnęłam się - długo czekasz ?
-Nie - zaśmiał się - dopiero przyjechałem
-To dobrze - wsiedliśmy do samochodu
-Zabieram Cie do świetnej restauracji
-Nie musisz - uśmiechnęłam się
-Ale chce
-Miło mi
-Chyba Ci coś wibruje w torebce
-Telefon - zaśmiałam się, wyjęłam go z torebki i okazało się, że dzwoni szanowny pan Lewandowski, rozłączyłam się po raz kolejny, ale tym razem napisałam mu wiadomość.
"Jestem na kolacji, więc nie dzwoń proszę :)"
"Ania co się dzieje ?!
"Jestem zajęta."
"Ok, zadzwonię innym razem"
-Nie musisz - powiedziałam cicho do siebie
-Coś mówiłaś ?
-Nie, przepraszam - uśmiechnęłam się
-Jesteśmy na miejscu
-Świetnie, umieram z głodu - zaśmialiśmy się, weszliśmy do restauracji, zajęliśmy swoje miejsca i złożyliśmy zamówienie.
-Po kolacji zapraszam do siebie
-Będzie mi bardzo miło, ale jutro mam trening
-W niedziele ?
-Jutro jest sobota - uśmiechnęłam się
-Nie kochanie jutro jest niedziela
-O bożee - złapałam się za głowę - w takim razie bardzo chętnie skorzystam z zaproszenia
-Trzeba było tak od razu - puścił do mnie oczko
[Robert]
Od dwóch tygodni nie mogę się skontaktować z Anią. Nie odbiera, nie odpisuje w ogóle mnie olewa. Nie wiem o co chodzi, co ja takiego zrobiłem. Najchętniej pojechałbym do Warszawy i z nią pogadał, ale nie mogę, muszę się przygotować, bo na początku lipca wyjeżdżam z nowym klubem. Postanowiłem zadzwonić do Wojtka, ona na pewno mi pomoże, ale dostałem sms, więc nie dzwoniłem.

"Co słychać braciszku ?"
"Najlepiej nie jest, a tam ?"
"U nas dobrze :3 co się stało ?"
"Nie wiem, Ania nie chce ze mną rozmawiać"
"Nie dziwie jej się, zresztą z tego co wiem to dzisiaj jest zajęta"
"Jak to jej się nie dziwisz ?!"
"Ledwo wyjechałeś i już sobie kogoś znalazłeś"
"Żartujesz ?!"
"Nie, podobno Ania do Ciebie zadzwoniła, a odebrała jakaś laska"
"Kiedy ? :o"
"Jakoś dwa tygodnie temu"
"To nie była moja dziewczyna, tylko Wojtka"
"Marina ?"
"Tak"
"Co ona tam robiła ?"
"Przyjechali mnie odwiedzić"
"Ania myśli, że to Twoja dziewczyna"
"Nie mam jak jej tego wytłumaczyć :/ nie wiesz z kim jest dzisiaj na kolacji ?"
"Z Tomkiem"
"Nie znam. Kto to jest ?!"
"Kolega. Poznała go na treningu"
"Ktoś ważny ?"
"Chyba nie"
"Chyba ?"
"Robert ona kocha kogoś innego"
"Kogo ?"
"Nie mogę Ci powiedzieć"
"Jesteś moją siostrą"
"Jestem też jej przyjaciółką"
"To nic nie zmienia"
"Robert nie kłóćmy się"
"To mi powiedz Mela"
"Nie mogę, więc przestań mi wiercić dziurę w brzuchu"
"Ok :/"
"Musze kończyć :/ mama mnie woła"
"Pozdrów ją :*"
"Dobrze <3"
[Ania]
Weszłam do domu, było już grubo po 2. Chciałam jak najszybciej zasnąć i zapomnieć o tym co się stało na zakończenie wieczoru. Tomek jest miły, uczynny i świetny, ale ja nie chciałam, żeby wszystko działo się tak szybko. On mnie pocałował na koniec, a ja przecież w dalszym ciągu kocham Roberta. Wzięłam prysznic, ale nie myłam włosów, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Miałam ustawić sobie budzik i zauważyłam, że mam nieodebrane połączenie i wiadomość. Wszystko od Lewego.

"Aniu muszę Ci coś wytłumaczyć. Nie mam dziewczyny, Ty jesteś dla mnie najważniejsza. Ta dziewczyna co odebrała telefon, to dziewczyna Wojtka - Marina. Na prawdę nikogo nie mam, jestem sam i tęsknię. Proszę Cie daj mi znać. Nie chce Cię stracić. Robert :*"
No i co ja miałam zrobić ?! Całowałam się z Tomkiem, kocham Roberta z jednym nie mogę być, a z drugim nie chce. Odłożyłam telefon, przykryłam się kołdrą i zasnęłam.

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 10.

~Monday - June 3~
[Ania]
Dzisiaj Robert wyjeżdża do Dortmundu. Od tamtej nocy nic się miedzy nami nie zmieniło, bo nie powiedziałam mu, że wszystko słyszałam. Po prostu nie miałam odwagi, niby czuje to samo, ale on wyjeżdża i nie chce mieszać mu w głowie. Brunet ma samolot o 13, więc umówiliśmy się o 11:30 na lotnisku. Tak, Robert nie nocował u mnie, ale to dlatego, że musiał spakować wszystkie duperele ze swojego mieszkania.
Wstałam rano, ogarnęłam się i jak zwykle rozpoczęłam dzień od treningu. Potem prysznic, przebrałam się, ogarnęłam mieszkanie, zjadłam śniadanie i pojechałam do Pruszkowa. Musiałam pogadać z trenerem o ewentualnych treningach w Dortmundzie.
[Robert]
Dzisiaj wylatuje do Niemiec. Będzie mi brakowało Polski, przyjaciół, rodziny. Oczywiście nie jadę na koniec świata, więc będę przyjeżdżał. Chyba najbardziej będzie mi brakowało Ani, dobra nie chyba, ale na pewno, bo cholernie ją kocham i boje się, że ją stracę. Zabrałem wszystkie rzeczy, zamówiłem taksówkę i o 11 byłem już w Warszawie na Okęciu. Oddałem bagaże na odprawie i czekałem na Anie, która miała się zjawić w pół do 12.
-Zgadnij kto - poczułem, że ktoś zakrywa mi oczy dłońmi. Nie ktoś tylko Ania
-Poznałem po perfumach Aniu
-Gotowy do wyjazdu ?
-Myślę, że tak
-Trzymam kciuki - uśmiechnęła się - miałam przekazać Milenie jakieś klucze
-Tak, do mojego mieszkania - wyjąłem klucze z kieszeni i wręczyłem je dziewczynie
-Ok, dam jej jak najszybciej
-Mogą zostać u Ciebie, ufam Ci
-Wole przekazać je Twojej siostrze
-Jak chcesz - westchnąłem
-Chyba musisz już iść
-Wiem - przytuliłem ją, a ona się popłakała - ej nie płacz
-Nie lubię pożegnań
-Ja też nie, ale obiecuje, że niedługo się zobaczymy
-Yhmm - pokiwała głową
-Do zobaczenia - musnąłem jej policzek i odszedłem. Najchętniej zostałbym z nią, wyznał swoje uczucia, ale nie. Musiałem ją poznać akurat teraz, przed wyjazdem ?! Widziałem jak stała cały czas w tym samym miejscu i płakała. Nie dałem rady, zostawiłem walizkę i pobiegłem do niej.
-Robert ?!
-Ania ściągnę Cie do siebie, obiecuje
-Ale po co ?! Czemu ?!
-Bo jesteś dla mnie cholernie ważna i nie mogę Cie stracić - cmoknąłem ją w policzek
-Idź już - wróciłem szybko, zabrałem bagaż podręczny i przeszedłem przez resztę formalności. Równo o 13 samolot wzbił się w górę.
[Ania]
Patrzyłam jak samolot Roberta odlatuje, a łzy cały czas spływały po moich policzkach. Jak wreszcie się zakochałam to on musiał się okazać piłkarzem i wyjechać za granice. Jakoś się pozbierałam, ogarnęłam i opuściłam lotnisko, wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Jedyne o czym teraz marze to trening albo łóżko, postawiłam jednak na to pierwsze. Rzeczy miałam w bagażniku, więc pojechałam do Pruszkowa, po raz kolejny tego dnia ...
Przebrałam się i ćwiczyłam. W kółko to samo, byłam mega zła, wkurzona i zmęczona, ale to była jedyna rzecz, która pozwalała mi zapomnieć. Nie wiem ile już ćwiczyłam, ale wiem, że gdyby nie telefon, który zaczął dzwonić to pewnie nigdy bym nie przestała.
-Halo ?
-Doleciałem - usłyszałam Lewego
-Tak szybko ?
-Szybko ? - zaśmiał się - 2,5 godziny lotu
-To która jest godzina ?
-16 kochanie 16
-Zagapiłam się
-A co takiego ciekawego robiłaś ?
-Trenowałam
-W środę miałaś mieć rozpoczęcie treningu
-Tak, ale dzisiaj musiałam
-Rozumiem, ja muszę kończyć
-Paa - jak najszybciej się rozłączyłam, zabrałam telefon i poszłam się ogarnąć.
O 17:30 byłam w domu, zjadałam, posprzątałam i położyłam się do łóżka. Byłam padnięta, wkurzona i załamana. Mój płacz słyszeli chyba wszyscy moi sąsiedzi, ale miałam to gdzieś, nie moja wina, że cierpiałam przez faceta. W dodatku jakiego faceta, znam go dopiero od dwóch miesięcy, ale jestem pewna, że to ten jedyny. Od początku do końca. Teraz muszę tylko podjąć decyzje co dalej. Przypomniało mi się, że muszę dać te klucze Milenie, wzięłam telefon do ręki i napisałam do niej sms.
"Mila mam klucze Roberta. Kiedy Ci je podrzucić ? :D"
"A kiedy możesz ? :D"
"Dzisiaj, jutro, pojutrze :) kiedy Ci pasuje"
"To może umówmy się jutro na kawę, co Ty na to ?"
"Podoba mi się ta propozycja. Gdzie i o której ?"
"11:00 w centrum, potem wyśle Ci dokładny adres ;)"
"Oki :)"
"Jak tam u Ciebie ?"
"Jakoś leci, ale smutno bez Twojego brata"
"Zakochana :3"
"To pytanie czy stwierdzenie ?"
"Stwierdzenie"
"Nie potwierdzam"
"Nie zaprzeczyłaś"
"A powinnam ?"
"Ja mam Ci na to odpowiedzieć ?"
"Nie :D sama znam odpowiedź"
"Powiesz mi ?"
"Kiedyś na pewno :p"
"Ej no -,-"
"Robert doleciał szczęśliwie"
"Wiem dzwonił, ale nie zmieniaj tematu"
"Dobra :D pogadamy jutro :*"
"Buziaczki :*"
"Pozdrów Mamę"
"Na pewno :D"
Odłożyłam telefon na szafkę nocną, poszłam do łazienki, wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel, wysuszyłam włosy, założyłam piżamę i położyłam się do łóżka. W sypialni było strasznie duszno, więc otworzyłam okno, z powrotem się położyłam i przykryłam jedynie cienkim kocykiem. Przy łóżku leżała książka pt. ”Nowoczesne Zasady Odżywiania", wzięłam ją i czytałam. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
~Next Day~
Obudziłam się, bo promienie czerwcowego słońca przebijały się przez zasłony. Czułam przytłaczająca pustkę, ale mimo wszystko wstałam szybko z łóżka. Z szafy wyjęłam odpowiedni do biegania strój Nike, związałam włosy i opuściłam mieszkanie. Stanęłam na chwile, żeby się rozciągnąć, ale nie na długo, bo zaraz obok mnie pojawiła się para młoda, ale co oni tu robią we wtorek rano ...
-Przepraszam - zaczepili mnie
-Tak ?
-Czy mogłaby nam pani polecić jakieś dobre miejsce do zdjęć ślubnych ?
-Nie wiem co byłoby odpowiednie - skłamałam - śpieszę się, przepraszam
-Jasne rozumiem - powiedziała dziewczyna, a ja szybko odbiegłam. Czy akurat teraz muszę spotykać zakochane pary. Chętnie bym im pomogła, ale nie dzisiaj, bo mam zły dzień, a nie chce się na innych wyżywać. Wróciłam do domu po przebiegnięciu 4 km, prysznic, świeże ciuchy śniadanie i o 10:30 wyszłam, żeby być na czas w kawiarni. Postanowiłam pojechać autobusem, bo o tej porze mogą być korki, a trafienie na jakieś z nich byłoby fatalne. Weszłam do środka, zajęłam stolik przy oknie i akurat weszła Milena.
-Hej - przytuliłyśmy się
-Cześć, zamówiłaś już ?
-Nie, weszłam kilka minut przed Tobą
-Spoko - uśmiechnęła się
-Dzień dobry, zdecydowały się już panie ?
-Ja poproszę herbatę
-Ja w sumie też
-Czyli dwie herbaty - uśmiechnęła się młoda kelnerka - coś jeszcze ?
-Nie, dziękujemy
-Nie ma za co, zaraz podam
-Masz te klucze, bo potem zapomnę - wręczyłam jej klucze
-Możesz je zostawić u siebie
-Nie jestem z nim na tyle blisko - kłamałam
-Anka proszę Cie nie kłam
-Milena co ja mam Ci powiedzieć ?
-Prawdę - westchnęła
-Miałyście racje - spojrzała na mnie pytająco - zakochałam się w nim, ale on wyjechał i przepadło
-Nic nie przepadło, nie wyjechał na koniec świata
-No wiem, ale ja z nim nie wyjadę na stałe, a on też nie wróci
-Zawsze warto spróbować
-Nie chce mu marnować kariery, nawet jak ma się ograniczyć do Bundesligi
-Co Ty w ogóle gadasz ?! On też Cie kocha
-Wiem
-Jak to ?
-Ostatnio powiedział to jak myślał, że śpię
-A Ty to usłyszałaś
-Tak - uśmiechnęłam się
-Powiedziałaś mu, a on tak po prostu wyjechał ?!
-Nie powiedziałam mu
-No chyba sobie ze mnie żartujesz
-No nie - spuściłam głowę
-Zachowujecie się jak dzieci
-Nie prawda
-Serio ? - zaśmiała się
-Dobra, może trochę tak
-Trochę więcej niż trochę
-Nie ważne
-Ważne
-Zapomnij, nie chce o tym gadać
-Ok - odpuściła
-Przepraszam
-Nie masz za co, rozumiem, że nie chcesz o tym gadać - nic nie powiedziałam, tylko się uśmiechnęłam
[Robert]
Przyjechałem do Dortmundu. Moje mieszkanie bardzo ładnie się prezentowało. Samochód też miałem dobry. Załatwiłem wszystkie formalności w klubie, rozpakowałem rzeczy, ale brakowało mi czegoś. Kogoś. Ani. Gdyby nie to, że nie wiem co ona czuje to bym jej wyznał swoje uczucia. Dobra wyznałem jej, ale jak spała, więc na pewno tego nie słyszała. Jestem strasznym tchórzem, teraz jak wyjechałem to ona może sobie kogoś znaleźć i będę musiał zadowolić się przyjaźnią. Tylko jej przyjaźnią. Nie podoba mi się to, ale co na to poradzę.
Siedziałem sobie w salonie na kanapie, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie chętnie wstałem poszedłem otworzyć. Otworzyłem drzwi i mnie zamurowało, jedyne co zrobiłem to się uśmiechnąłem. Uwielbiam takie niespodzianki ...

*****
Nie wiem czy następny pojawi się za tydzień, bo wyjeżdżam :*

środa, 12 lutego 2014

INFORMACJA

Tralalala jestem szalona :D 
ZAŁOŻYŁAM NOWEGO BLOGA <3 


TAK, WIEM WIEM KOLEJNY O MARCO, PEWNIE NIE CHCECIE, ALE TEN BLOG BĘDZIE SIĘ RÓŻNIŁ OD POZOSTAŁYCH. W PROWADZENIU GO BĘDZIE MI POMAGAŁA NIKOLA <3 

WIĘCEJ INFORMACJI NA NOWYM BLOGU

ZAPRASZAM DO ZAPOZNANIA SIĘ Z BOHATERAMI, A PROLOG JUŻ WKRÓTCE

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 9.

[Ania]
Dojechaliśmy w ciągu 25 minut, wysiedliśmy z auta, weszliśmy do odpowiedniej klatki, a za chwile staliśmy przed drzwiami mieszkania pani Iwony Lewandowskiej. Chciałam zadzwonić dzwonkiem, ale Robert delikatnie zapukał, a potem otworzył drzwi i weszliśmy do środka.
-Synku - przytuliła mnie jego mama
-Cześć - zaśmiał się
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Iwona Lewandowska - podała mi dłoń
-Ania Stachurska
-Chodźcie, kolacja już jest na stole
-A gdzie Milena ?
-Spóźnia się
-Jak zwykle - Lewy się zaśmiał
-Robert nigdy nie przyprowadził tu swojej dziewczyny
-My nie jesteśmy parą
-Przyjaźnimy się - dodał brunet
-Jeszcze - posłała nam uśmiech
-Mamo
-Dobrze już nic nie mówię
-Jestem - do kuchni weszła Milena - Ania ? Ciesze się, że jesteś
-Miło mi - pocałowała mnie w policzek, kobieta podała nam kolacje, przy której dość sporo rozmawialiśmy.
-Czym się zajmujesz Aniu ?
-Ania jest sportowcem mamo
-Tak, a jaki uprawiasz sport ?
-Karate tradycyjne - uśmiechnęłam się
-To bardzo brutalny sport
-Nie - od razu zaprzeczyłam
-Wydajesz się być bardzo delikatna
-Każdy mi to mówi - uśmiechnęłam się
-Bo to prawda
-Mamo dasz nam coś słodkiego - Robert spojrzał na swoją rodzicielkę kocimi oczami
-Oj synku o tej porze nie je się już słodkiego
-No właśnie Robercie - patrzyłam na niego morderczym wzrokiem
-Dobra dobra już nic nie mówię
-Ania jedziesz z moim bratem do Dortmundu ?
-W poniedziałek niestety nie
-A kiedy się wybierasz ?
-No na razie jeszcze nie wiem
-Ściągnę ją jak najszybciej
-Synku skoro Ania też ma treningi to chyba nie tak szybko
-W Dortmundzie też może trenować
-Może zmieńmy temat - zaproponowałam
-Masz racje, spakowany jesteś braciszku ?
-Powiedzmy, że tak
-A jak rzeczy z Twojego mieszkania ?
-Jeszcze tam nie byłem, więc nie wiem
-To gdzie Ty śpisz ?
-U mnie - zaśmiałam się
-Czyli jednak jest coś miedzy Wami
-Tak, przyjaźnimy się
-Mamo prosze Cie nie mów, że im wierzysz - zaśmiała się Milena
-Nie wierze - posłała nam znaczące spojrzenie, a my tylko przewróciliśmy oczami
-Robert nie przewracaj oczami
-Ania nie przewracaj oczami - zaśmialiśmy się
-Nie żartujcie już sobie
-Dobrze - powiedzieliśmy równo
-My się będziemy zbierali - odparł Lewandowski
-Już ?
-Przykro nam
~Hour Later~
Dojechaliśmy pod moje mieszkanie, ale postanowiliśmy się jeszcze przejść. Szliśmy tak różnymi uliczkami aż w końcu trafiliśmy do parku i usiedliśmy na ławeczce.
-Masz bardzo miłą mamę
-Przepraszam Cie za nią
-Nie ma sprawy, rozumiem - spojrzałam na niego
-Śliczna jesteś, wiesz ?
-Nie wiem - zaśmiałam się
-To teraz już wiesz
-Ale co ? - droczyłam się z nim
-Domyśl się
-Nadal nie wiem
-Śliczna jesteś - szepnął mi do ucha, a wzdłuż lini kręgosłupa przeszedł mnie dreszcz
-Dziękuje
-Ależ nie ma za co
-Robert ?
-Hmm ?
-Zimno jest
-Trzeba było tak od razu - zdjął swoją marynarkę, a ja ją założyłam - cieplej ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-Cieszę się bardzo
-Nocujesz dzisiaj u mnie ?
-Oczywiście, że tak - przytulił mnie
-No i jak ja sobie poradzę jak wyjedziesz ?
-Spakujesz walizki i przyjedziesz
-Bardzo zabawne - westchnęłam - gdyby nie moje treningi to pewnie bym przyjechała od razu
-Aniu ile razy mam Ci powtarzać, że możesz trenować w Dortmundzie
-To nie jest takie proste
-Wiem
-A po za tym na razie musisz skupić się na załatwieniu wszystkiego tam, a potem na treningach
-Ty mi nie będziesz w niczym przeszkadzała, wręcz przeciwnie
-Pożyjemy zobaczymy
-Po kim Ty jesteś taka uparta ?
-Po Tobie - zaśmiałam się
-Ty wredoto - zaczął mnie łaskotać
-Robert przestań ! - śmiałam się - Lewandowski !
-Słucham ? - nie przestawał, a ja cały czas się wyrywałam
-Robert ała ! - skuliłam się
-Co jest ?! - przestał
-Nic - zaśmiałam się - chciałam, żebyś przestał
-Wiesz jak mnie przestraszyłaś ?! - spojrzał na mnie z wyrzutem
-Przepraszam - pocałowałam go w policzek
-Wracamy ?
-Tak - wstaliśmy z ławki i skierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania, było tuż przez północą, ale nie bałam się, bo czy przy takim mężczyźnie można sie bać ?
-Słuchasz mnie ?
-Tak
-To co powiedziałem ?
-Nie wiem - zaśmiałam się - przepraszam
-To powiem Ci już w domu
-Ok - spojrzałam na niego, a on tylko się uśmiechnął - nie szczerz się tak
-No strasznie miła dzisiaj jesteś
-Staram się jak mogę
-Zabawne
-Prawda ?
-Dasz mi klucze ?
-Masz - wyjęłam z torebki i mu podałam, a on otworzył drzwi i mnie przepuścił. Potem otworzył drzwi do mojego, weszliśmy i rozebraliśmy się.
-Idę pierwsza pod prysznic
-Dobrze poczekam - westchnął. Poszłam do łazienki, rozebrałam się i wzięłam szybką kąpiel. Wysuszyłam włosy, założyłam bieliznę, potem piżamę i opuściłam pomieszczenie.
-Czekam w łóżku
-To propozycja ?
-Oczywiście - zaśmiałam się - masz 10 minut, potem wchodzę
-Serio czy żartujesz ?
-Serio - uśmiechnęłam się, położyłam się do łóżka i włączyłam odliczanie czasu. Znając Roberta wyrobi się, no chyba, że jest aż tak głupi i nie będzie się śpieszył. - Lewandowski masz minutę !
-Potrzebuje jeszcze dwóch
-Dasz rade - zaśmiałam się - 30 sekund
-Anka !
-Dziesięć - złamałam za klamkę - wchodzę !
-Nie odważysz się - weszłam do środka, a Robert stał przede mną w samych bokserkach i głupio się uśmiechał
-Głupek ! - walnęłam go w mocno wyrzeźbiony kaloryfer
-Sama weszłaś
-Wiedziałeś, że wejdę, dlatego szybko się ogarnąłeś
-Przejrzałaś mnie
-To nie było trudne - poszliśmy do mojej sypialni, położyliśmy się, ja zgasiłam światło, a chłopak mnie objął. Już prawie zasypiałam, kiedy usłyszałam, że Lewy szepcze mi coś do ucha.
-Kocham Cię - usłyszałam ...