piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 10.

~Monday - June 3~
[Ania]
Dzisiaj Robert wyjeżdża do Dortmundu. Od tamtej nocy nic się miedzy nami nie zmieniło, bo nie powiedziałam mu, że wszystko słyszałam. Po prostu nie miałam odwagi, niby czuje to samo, ale on wyjeżdża i nie chce mieszać mu w głowie. Brunet ma samolot o 13, więc umówiliśmy się o 11:30 na lotnisku. Tak, Robert nie nocował u mnie, ale to dlatego, że musiał spakować wszystkie duperele ze swojego mieszkania.
Wstałam rano, ogarnęłam się i jak zwykle rozpoczęłam dzień od treningu. Potem prysznic, przebrałam się, ogarnęłam mieszkanie, zjadłam śniadanie i pojechałam do Pruszkowa. Musiałam pogadać z trenerem o ewentualnych treningach w Dortmundzie.
[Robert]
Dzisiaj wylatuje do Niemiec. Będzie mi brakowało Polski, przyjaciół, rodziny. Oczywiście nie jadę na koniec świata, więc będę przyjeżdżał. Chyba najbardziej będzie mi brakowało Ani, dobra nie chyba, ale na pewno, bo cholernie ją kocham i boje się, że ją stracę. Zabrałem wszystkie rzeczy, zamówiłem taksówkę i o 11 byłem już w Warszawie na Okęciu. Oddałem bagaże na odprawie i czekałem na Anie, która miała się zjawić w pół do 12.
-Zgadnij kto - poczułem, że ktoś zakrywa mi oczy dłońmi. Nie ktoś tylko Ania
-Poznałem po perfumach Aniu
-Gotowy do wyjazdu ?
-Myślę, że tak
-Trzymam kciuki - uśmiechnęła się - miałam przekazać Milenie jakieś klucze
-Tak, do mojego mieszkania - wyjąłem klucze z kieszeni i wręczyłem je dziewczynie
-Ok, dam jej jak najszybciej
-Mogą zostać u Ciebie, ufam Ci
-Wole przekazać je Twojej siostrze
-Jak chcesz - westchnąłem
-Chyba musisz już iść
-Wiem - przytuliłem ją, a ona się popłakała - ej nie płacz
-Nie lubię pożegnań
-Ja też nie, ale obiecuje, że niedługo się zobaczymy
-Yhmm - pokiwała głową
-Do zobaczenia - musnąłem jej policzek i odszedłem. Najchętniej zostałbym z nią, wyznał swoje uczucia, ale nie. Musiałem ją poznać akurat teraz, przed wyjazdem ?! Widziałem jak stała cały czas w tym samym miejscu i płakała. Nie dałem rady, zostawiłem walizkę i pobiegłem do niej.
-Robert ?!
-Ania ściągnę Cie do siebie, obiecuje
-Ale po co ?! Czemu ?!
-Bo jesteś dla mnie cholernie ważna i nie mogę Cie stracić - cmoknąłem ją w policzek
-Idź już - wróciłem szybko, zabrałem bagaż podręczny i przeszedłem przez resztę formalności. Równo o 13 samolot wzbił się w górę.
[Ania]
Patrzyłam jak samolot Roberta odlatuje, a łzy cały czas spływały po moich policzkach. Jak wreszcie się zakochałam to on musiał się okazać piłkarzem i wyjechać za granice. Jakoś się pozbierałam, ogarnęłam i opuściłam lotnisko, wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Jedyne o czym teraz marze to trening albo łóżko, postawiłam jednak na to pierwsze. Rzeczy miałam w bagażniku, więc pojechałam do Pruszkowa, po raz kolejny tego dnia ...
Przebrałam się i ćwiczyłam. W kółko to samo, byłam mega zła, wkurzona i zmęczona, ale to była jedyna rzecz, która pozwalała mi zapomnieć. Nie wiem ile już ćwiczyłam, ale wiem, że gdyby nie telefon, który zaczął dzwonić to pewnie nigdy bym nie przestała.
-Halo ?
-Doleciałem - usłyszałam Lewego
-Tak szybko ?
-Szybko ? - zaśmiał się - 2,5 godziny lotu
-To która jest godzina ?
-16 kochanie 16
-Zagapiłam się
-A co takiego ciekawego robiłaś ?
-Trenowałam
-W środę miałaś mieć rozpoczęcie treningu
-Tak, ale dzisiaj musiałam
-Rozumiem, ja muszę kończyć
-Paa - jak najszybciej się rozłączyłam, zabrałam telefon i poszłam się ogarnąć.
O 17:30 byłam w domu, zjadałam, posprzątałam i położyłam się do łóżka. Byłam padnięta, wkurzona i załamana. Mój płacz słyszeli chyba wszyscy moi sąsiedzi, ale miałam to gdzieś, nie moja wina, że cierpiałam przez faceta. W dodatku jakiego faceta, znam go dopiero od dwóch miesięcy, ale jestem pewna, że to ten jedyny. Od początku do końca. Teraz muszę tylko podjąć decyzje co dalej. Przypomniało mi się, że muszę dać te klucze Milenie, wzięłam telefon do ręki i napisałam do niej sms.
"Mila mam klucze Roberta. Kiedy Ci je podrzucić ? :D"
"A kiedy możesz ? :D"
"Dzisiaj, jutro, pojutrze :) kiedy Ci pasuje"
"To może umówmy się jutro na kawę, co Ty na to ?"
"Podoba mi się ta propozycja. Gdzie i o której ?"
"11:00 w centrum, potem wyśle Ci dokładny adres ;)"
"Oki :)"
"Jak tam u Ciebie ?"
"Jakoś leci, ale smutno bez Twojego brata"
"Zakochana :3"
"To pytanie czy stwierdzenie ?"
"Stwierdzenie"
"Nie potwierdzam"
"Nie zaprzeczyłaś"
"A powinnam ?"
"Ja mam Ci na to odpowiedzieć ?"
"Nie :D sama znam odpowiedź"
"Powiesz mi ?"
"Kiedyś na pewno :p"
"Ej no -,-"
"Robert doleciał szczęśliwie"
"Wiem dzwonił, ale nie zmieniaj tematu"
"Dobra :D pogadamy jutro :*"
"Buziaczki :*"
"Pozdrów Mamę"
"Na pewno :D"
Odłożyłam telefon na szafkę nocną, poszłam do łazienki, wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel, wysuszyłam włosy, założyłam piżamę i położyłam się do łóżka. W sypialni było strasznie duszno, więc otworzyłam okno, z powrotem się położyłam i przykryłam jedynie cienkim kocykiem. Przy łóżku leżała książka pt. ”Nowoczesne Zasady Odżywiania", wzięłam ją i czytałam. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
~Next Day~
Obudziłam się, bo promienie czerwcowego słońca przebijały się przez zasłony. Czułam przytłaczająca pustkę, ale mimo wszystko wstałam szybko z łóżka. Z szafy wyjęłam odpowiedni do biegania strój Nike, związałam włosy i opuściłam mieszkanie. Stanęłam na chwile, żeby się rozciągnąć, ale nie na długo, bo zaraz obok mnie pojawiła się para młoda, ale co oni tu robią we wtorek rano ...
-Przepraszam - zaczepili mnie
-Tak ?
-Czy mogłaby nam pani polecić jakieś dobre miejsce do zdjęć ślubnych ?
-Nie wiem co byłoby odpowiednie - skłamałam - śpieszę się, przepraszam
-Jasne rozumiem - powiedziała dziewczyna, a ja szybko odbiegłam. Czy akurat teraz muszę spotykać zakochane pary. Chętnie bym im pomogła, ale nie dzisiaj, bo mam zły dzień, a nie chce się na innych wyżywać. Wróciłam do domu po przebiegnięciu 4 km, prysznic, świeże ciuchy śniadanie i o 10:30 wyszłam, żeby być na czas w kawiarni. Postanowiłam pojechać autobusem, bo o tej porze mogą być korki, a trafienie na jakieś z nich byłoby fatalne. Weszłam do środka, zajęłam stolik przy oknie i akurat weszła Milena.
-Hej - przytuliłyśmy się
-Cześć, zamówiłaś już ?
-Nie, weszłam kilka minut przed Tobą
-Spoko - uśmiechnęła się
-Dzień dobry, zdecydowały się już panie ?
-Ja poproszę herbatę
-Ja w sumie też
-Czyli dwie herbaty - uśmiechnęła się młoda kelnerka - coś jeszcze ?
-Nie, dziękujemy
-Nie ma za co, zaraz podam
-Masz te klucze, bo potem zapomnę - wręczyłam jej klucze
-Możesz je zostawić u siebie
-Nie jestem z nim na tyle blisko - kłamałam
-Anka proszę Cie nie kłam
-Milena co ja mam Ci powiedzieć ?
-Prawdę - westchnęła
-Miałyście racje - spojrzała na mnie pytająco - zakochałam się w nim, ale on wyjechał i przepadło
-Nic nie przepadło, nie wyjechał na koniec świata
-No wiem, ale ja z nim nie wyjadę na stałe, a on też nie wróci
-Zawsze warto spróbować
-Nie chce mu marnować kariery, nawet jak ma się ograniczyć do Bundesligi
-Co Ty w ogóle gadasz ?! On też Cie kocha
-Wiem
-Jak to ?
-Ostatnio powiedział to jak myślał, że śpię
-A Ty to usłyszałaś
-Tak - uśmiechnęłam się
-Powiedziałaś mu, a on tak po prostu wyjechał ?!
-Nie powiedziałam mu
-No chyba sobie ze mnie żartujesz
-No nie - spuściłam głowę
-Zachowujecie się jak dzieci
-Nie prawda
-Serio ? - zaśmiała się
-Dobra, może trochę tak
-Trochę więcej niż trochę
-Nie ważne
-Ważne
-Zapomnij, nie chce o tym gadać
-Ok - odpuściła
-Przepraszam
-Nie masz za co, rozumiem, że nie chcesz o tym gadać - nic nie powiedziałam, tylko się uśmiechnęłam
[Robert]
Przyjechałem do Dortmundu. Moje mieszkanie bardzo ładnie się prezentowało. Samochód też miałem dobry. Załatwiłem wszystkie formalności w klubie, rozpakowałem rzeczy, ale brakowało mi czegoś. Kogoś. Ani. Gdyby nie to, że nie wiem co ona czuje to bym jej wyznał swoje uczucia. Dobra wyznałem jej, ale jak spała, więc na pewno tego nie słyszała. Jestem strasznym tchórzem, teraz jak wyjechałem to ona może sobie kogoś znaleźć i będę musiał zadowolić się przyjaźnią. Tylko jej przyjaźnią. Nie podoba mi się to, ale co na to poradzę.
Siedziałem sobie w salonie na kanapie, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie chętnie wstałem poszedłem otworzyć. Otworzyłem drzwi i mnie zamurowało, jedyne co zrobiłem to się uśmiechnąłem. Uwielbiam takie niespodzianki ...

*****
Nie wiem czy następny pojawi się za tydzień, bo wyjeżdżam :*

4 komentarze:

  1. Czyżby Ania zrobiła mu niespodziankę?:) Czekam na następny:)
    Zapraszam do siebie : http://two-men-one-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej hm ... Ania czy może mój Wojtuś ?? *--*
    Mila <3
    Rozdział świetny
    Czekam na next
    Życzę weny i pozdrawiam/ Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania czy Wojtek ? Zrobili mu niespodniankę :) czekam na nn <33
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie dlaczego ja dopiero teraz znalazłam to opowiadanie?!!! No ale lepiej późno niż wcale. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na :
    sport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń