wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 3.

[Ania]
Rozpoczął się mecz. Jakoś bardzo się tym nie interesowałam, do czasu ... Piłkę przejął Lech, do bramki biegł jakiś Lewandowski, kamera zbliżenie na jego twarz i kogo zobaczyłam ? Roberta z siłowni.
-No pięknie - powiedziałam sama do siebie - ja to mam szczęście.
Podbiegł do bramki, uderzył i trafił w sam środek bramki. Kibice Lecha wpadli w euforię, a ja jako kibic Legii nie byłam zadowolona. Taaa kurde kibic ... Ledwo znam się na piłce nożnej, ja nawet nie wiem kiedy jest rzut wolny czy karny, a co dopiero spalony. No dobra karny to jeszcze trochę ogarniam kiedy jest, ale tak to piłka nie jest moją mocną stroną. Tak sobie rozmyślałam, a Legia w międzyczasie wyrównała. Zostało 10 minut do końca pierwszej połowy, a nie wróć ... 15, bo przecież jedna połowa trwa 45 minut. Jeszcze, tylko 15 minut tej męczarni i przerwa.
-Przepraszam coś pani upadło - moje myśli rozwiał męski głos
-Słucham ?
-To chyba pani chusteczki - uśmiechnął się i podał mi opakowanie chusteczek higienicznych
-Tak dziękuje, nie zauważyłam nawet kiedy mi upadły
-Zauważyłem, jest pani bardzo skupiona na meczu
-Tak, no właśnie - udawałam - dziękuje
-Nie ma sprawy - minął mnie, a ja schowałam opakowanie do torebki. Wreszcie sędzia zagwizdał i piłkarze schodzą do szatni. Skorzystałam z chwili wolnego i wyjęłam telefon, wykręciłam numer do Majki, kilka sygnałów i wreszcie odebrała.
-W coś Ty mnie wpakowała. Nawet nie wiesz jak ja się tu nudzę
-Jak można się nudzić na meczu ? Tylko Ty to potrafisz
-Może i tak, ale następnym razem dziękuje Ci bardzo za takie niespodzianki
-Potem będziesz żałowała, że tak powiedziałaś.
-Wątpię - zaśmiałam się
-Nie marudź kochana
-Dobra już nic nie mówię, wiesz kto gra w tym Lechu ?
-No kto ? - zaśmiała się
-Robert Lewandowski, to ten chłopak z siłowni
-Serio ?
-Tak - odparłam spokojnie
-I co ?
-Nic, a co ma być ?
-No nie wiem, nie zakochałaś się przypadkiem ?
-Nie - prawie krzyknęłam - nigdy nie zakocham się w takim dupku
-Nigdy nie mów nigdy
-Bardzo zabawne - zaśmiałam się - matko koniec przerwy, kończę papa
-Baw się dobrze, pa - wrzuciłam telefon do torebki, odłożyłam ją i wróciłam do oglądania meczu. W sumie nie lubię piłki, ale robiło się coraz bardziej ciekawie. Do ostatniej minuty Lech wygrywał, ale potem Legia strzeliła gola i mecz zakończył się remisem. Czekałam sobie spokojnie, żebym mogła opuścić bezpiecznie stadion i w między czasie dostałam sms.
"Masz wejściówkę do szatni. Proszę skorzystaj :* dla mnie :) Maja."
-No super, tylko o tym marzyłam - westchnęłam, pytając wszystkich o drogę dotarłam do jakiegoś korytarza, tam pokierowano mnie do szatni. Szłam powoli, ale nie skończyło się to dobrze, bo oberwałam drzwiami, niezgrabnie poleciałam na podłogę i wszystko z mojej torby się wysypało.
-Przepraszam, nie chciałem - podniosłam głowę i zobaczyłam Roberta ... pech czy przeznaczenia ... PECH
-Znowu się spotykamy i znowu mnie taranujesz
-Przeznaczenie - uśmiechnął się, a ja zatraciłam się w jego niebieskich oczach, jednak za chwile się ogarnęłam
-Prędzej przypadek
-Masz racje, sory
-Spoko - pomógł mi wstać i pozbieraliśmy moje rzeczy
-Co tu robisz ?
-Tu czyli na meczu czy w tym korytarzu ? - zaśmiałam się, a on za mną
-Na meczu
-Koleżanka kupiła bilety, więc jestem
-Widać, że nie przepadasz za piłką
-Dzięki
-Sama prawda
-No fakt, nie lubię piłki nożnej, ale jak już kupiła te bilety to wypadało skorzystać
-Masz racje, a gdzie ona teraz jest ?
-W domu, jest chora i musiałam tu siedzieć sama
-Pierwszy raz sama na meczu to musi być przeżycie - uśmiechnął się
-Ogromne, myślałam, że się zanudzę na śmierć - zaśmialiśmy się
-Przeżyłaś to najważniejsze
-Kiedy wracacie do Poznania ?
-Jutro popołudniu
-Szybko - delikatnie się uśmiechnęłam
-Idziesz rano na siłownie ?
-Raczej późnym popołudniem, rano biegam
-Uprawiasz jakiś sport zawodowo ?
-Tak, ale nie powiem jaki. Sam zgadnij
-Tańczysz ?
-Nie
-Grasz w tenisa ?
-Nie
-Biegasz ?
-Nie
-No to oświeć mnie, bo nie wiem
-Karate tradycyjne
-Żartujesz ?
-Nie, na prawdę - zaśmiałam się
-Tak delikatna osóbka jak Ty, no nie wierze
-Pozory mylą
-I to bardzo
-Zawsze tak energicznie otwierasz drzwi ?
-Nieee, przepraszam jeszcze raz
-Nie ma sprawy, nie wiedziałeś, że tu jestem
-Dzięki
-Musze lecieć, Ty chyba zresztą też - szłam w stronę wyjścia
-Aniu zdradzisz mi swoje nazwisko ? - usłyszałam jeszcze krzyk Roberta
-Stachurska - odwróciłam się i posłałam mu uśmiech
~Next Day~
Wstałam jak zwykle rano, ale dzisiaj byłam trochę nie wyspana. Ubrałam się, przygotowałam na trening. Nie chciało mi się, ale wiedziałam, że muszę. Wyszłam, zamknęłam mieszkanie i udałam się do parku. Miałam nadzieje, że spotkam Lewandowskiego, w końcu powiedziałam, że będę biegała rano, a z tego co się orientuje to gdzieś niedaleko stąd oni mają hotel. Biegłam sobie przez park, ale nie zauważyłam kamienia leżącego na alejce, potknęłam się o niego, źle postawiłam nogę i poczułam ból w kostce. Usiadłam na najbliższej ławce i spojrzałam na nią, była cała spuchnięta. Zamówiłam sobie taksówkę i bardzo powoli doszłam do bramy, wsiadłam do taksówki, podałam adres szpitala i pojechałam tam. Zapłaciłam, poszłam na izbę przyjęć, gdzie od razu mnie przyjęli, bo nie było ludzi. Okazało się, że kostka jest skręcona, więc usztywnili mi ją, dali kule i kazali się oszczędzać.
-Ania ? - odwróciłam się
-Cześć Robert, co Ty tu robisz ?
-Kolega miał mały wypadek, więc musiałem z nim przyjechać. A Ty ?
-Skręciłam kostkę jak dzisiaj biegałam
-Może masz ochotę na kawę ?
-Jasne, a Twój kolega i powrót do Poznania ?
-Kolega zostaje na obserwacji do wieczora, dlatego wyjeżdżamy jutro
-Rozumiem, to może pojedziemy do mnie na tą kawę, bo nie mogę za bardzo chodzić
-Jeżeli tak wolisz to ok - wyszliśmy ze szpitala, wsiedliśmy do wcześniej zamówionej taksówki i pojechaliśmy do mnie. Przez chwile zastanawiałam się czy dobrze robię, jeszcze wczoraj go nienawidziłam, ale on ma to coś. Coś mnie do niego ciągnie,a ja ulegam, ale nie żałuje. Weszliśmy do bloku no i oczywiście okazało się, że winda nie działa.
-Super
-Dasz rade ?
-Tak - wysiliłam się na uśmiech, ale wcale mi się nie podobało to, że muszę iść na 6 piętro po schodach z usztywnioną nogą
-Nie używaj teraz na mnie swoich umiejętności karate - wziął mnie na ręce i zaczął iść po schodach
-Dziękuje, nie musisz
-Nie muszę, ale chce
-To miłe - doszliśmy na górę, otworzyłam mieszkanie i weszliśmy - Robert ja się pójdę przebrać o troszeczkę odświeżyć, a Ty się rozgość
-Ok, poczekam - jakoś doszłam do sypialni, wzięłam swoje ciuchy, potem uważając na nogę umyłam się, przebrałam i wróciłam do salonu. Na stoliku stały dwa kubki kawy.
-Zrobiłem kawę, przepraszam, że grzebałem Ci w szafkach, ale pomyślałem, że nie powinnaś nadwyrężać nogi
-Nie ma sprawy - usiadłam na przeciwko niego
-Może opowiesz mi coś o sobie ?
-Hmm, ok - uśmiechnęłam się - nazywam się Ania Stachurska, mam 23 lata, uprawiam karate tradycyjne, mam bzika na punkcie zdrowego odżywiania, trenuje w Pruszkowie, nie mam faceta. Teraz Ty
-Nazywam się Robert Lewandowski, mam 23 lata, mówią na mnie Bobek albo Lewy, gram w piłkę, w czerwcu przeprowadzam się do Dortmundu, bo od nowego sezonu będę grał w tamtym klubie, mam mamę i siostrę, ojciec nie żyje, nie mam dziewczyny
-Czerwiec jest za dwa miesiące
-Nie da się ukryć
-Cieszysz się, że wyjeżdżasz ?
-Chyba tak, chce się rozwijać, grać w dobrych klubach
-Jasne to oczywiste. Często bywasz w Warszawie ?
-Jak tylko mam wolne to staram się przyjeżdżać
-Od nowego sezonu będziesz przyjeżdżał coraz rzadziej
-Niestety tak, ale coś za coś - nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam. Wzięłam karteczkę do ręki, zapisałam tam dziewięć cyfr i wręczyłam mu ją
-Odezwij się czasem, będzie mi bardzo miło
-Dziękuje, na pewno się odezwę. Daj swój telefon to zapisze Ci swój numer, jakby się nie odzywał - puścił mi oczko
-Hahahaha - zaśmiałam się, a potem podałam mu swój telefon - dzięki
-Na długo musisz przystopować z treningami ?
-Niestety na miesiąc, ale wszystko potem nadrobię
-Taka zdolna jesteś ?
-Wątpisz w to ?
-Nieee - uśmiechnął się
*****
Bardzo Was przepraszam, ale nie miałam czasu :/ Wiecie dobrze, że przed świętami jest dużo roboty, a ja musiałam pomagać w domu i ogarnąć swoje prywatne rzeczy. Napisałam Wam trochę dłuższy rozdział, mam nadzieje, że się spodoba :) Pozdrawiam :*

 Z OKAZJI ŚWIĄT ŻYCZĘ WAM ZDROWIA, SZCZĘŚCIA, MIŁOŚCI. OSOBOM, KTÓRE TAK JAK JA PROWADZĄ BLOGA WIELU OBSERWATORÓW I KOMENTARZY :* 

3 komentarze:

  1. Awwww
    Przypadek ?? Nie sądzę xD to pasuje mi idealnie do tego rozdziału, który jest mega *-*
    Czekam na next ;)
    Pozdrawiam/ Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. -Zawsze tak energicznie otwierasz drzwi ?
    -Nieee, przepraszam jeszcze raz
    To mnie całkowicie rozbawiło :D
    Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 49 years old Administrative Officer Fianna Tomeo, hailing from Saint-Jovite enjoys watching movies like "Hound of the Baskervilles, The" and Driving. Took a trip to Zollverein Coal Mine Industrial Complex in Essen and drives a Optima. klikajac tutaj

    OdpowiedzUsuń