piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 7.

~Thursday - May 29~
[Ania]
Jutro z Poznania przyjeżdża Robert. Strasznie się za nim stęskniłam, bo nie widzieliśmy się od 30 kwietnia, czyli prawie miesiąc. Niby codziennie rozmawiamy przez telefon i przez Skype, ale to jednak nie to samo co rozmowa na żywo. Półtora tygodnia temu wróciłam do treningów, moja kondycja do najlepszych nie należy, ale szybko wszystko nadrobię.
[Robert]
Jutro wyjeżdżam do stolicy, a w poniedziałek wylatuje do Niemiec. Wszystkie moje rzeczy są już w Dortmundzie, zostawiłem sobie tylko te najpotrzebniejsze, które są już zresztą zapakowane w walizki. Całe mieszkanie jest strasznie puste, ale jeden dzień jakoś przeżyje. Wziąłem laptopa, usiadłem na podłodze, zalogowałem się Skype i zadzwoniłem do Wojtka.
-Siema mordo - odebrał po chwili
-Cześć - zaśmiałem się - co u Ciebie ? Dawno nie gadaliśmy
-Bo nie dzwonisz - oburzył się - u mnie dobrze, a u Ciebie ?
-Też, jutro wyjeżdżam z Poznania
-Musze Cie odwiedzić, ale to jak już będziesz w Dortmundzie
-Zapraszam
-Bez zaproszenia też bym przyjechał
-Hahahah, spoko - uśmiechnąłem się - jak z Mariną ?
-Dobrze, układa się
-Ciesze się
-A Ty masz kogoś ?
-Nie, ale jest taka jedna
-Opowiadaj
-Ma na imię Ania, jest w moim wieku, jest śliczna, mądra, miła, zabawna, kochana, boska ...
-Dobra - przerwał mi - konkrety poproszę, jak będę chciał przymiotniki to Cie poprosze
-Ok - zaśmiałem się - na początku jej nie lubiłem, ale potem okazała się świetną dziewczyną, krótko się znamy, ale zdążyliśmy się zaprzyjaźnić, a może nawet coś więcej. Na razie tyle
-Mój przyjaciel wreszcie się zakochał
-Czy ja powiedziałem, że się zakochałem ?
-Nie, ale ja Cie znam, więc nawet nie próbuj kłamać
-No dobra masz racje. Zakochałem się, a nawet oszalałem na jej punkcie, jest idealna
-Oj stary nieźle Cie wzięło
-To prawda - uśmiechnąłem się - a najlepsze jest to, że jutro jadę do Warszawy i ją zobaczę
-Musze ją poznać
-Kiedyś na pewno
-Może przyjedź z nią do nas do Londynu
-Nie mam kiedy, a po za tym ona nawet nie jedzie ze mną do Dortmundu
-Jak to ?
-Normalnie, ma swoje treningi tutaj
-A co ona trenuje ?
-Karate tradycyjne
-Żartujesz ?
-Nie
-No ładnie, to lepiej uważaj co mówisz
-Zabawne, ona taka nie jest
-Domyślam się, tylko tak się z Tobą droczę
-Miło
-Z mojej strony zawsze jest miło
-Wiem
-O której wyjeżdżasz z Poznania ?
-Chyba gdzieś tak około 23
-Późno, uważaj na siebie
-Spokojnie, dam rade
-No wiem wiem
-W razie czego zadzwonię
-No ja mam nadzieje
-Jasne - zaśmiałem się
-Dobra przepraszam, ale muszę spadać. Marina zaraz wraca
-Spoko, pozdrów ją
-Pa - pomachał mi, a zaraz potem się rozłączył. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale tak dawno nie gadaliśmy, że już prawie zapomniałem jak wygląda. Stwierdziłem, że wyjadę w nocy to dojadę w 3 godziny, prześpie się w swoim mieszkaniu, a z samego rana pojadę do Stachurskiej. Zadzwonił mój telefon, spojrzałem na wyświetlacz "Ania <3"
-O wilku mowa - powiedziałem sam do siebie
-Cześć - wyczułem, że się uśmiechnęła
-Hej - odparłem
-Tęsknię
-Ja też - uśmiechnąłem się
-Nudno mi
-Oj biedna
-Jak przyjedziesz to będzie lepiej
-Wiadomo - zaśmialiśmy się
-O której będziesz w Warszawie ?
-Pomyślałem, że wyjadę o 23, to będę gdzieś i tak około 2
-To przyjeżdżaj od razu do mnie, będę czekała
-Daj spokój Aniu, przyjadę rano
-Proszę Cie przyjedź od razu
-Dobrze, wyjadę wcześniej
-Dziękuje
-Nie ma za co - uśmiechnęłam się - jeżeli mam wyjechać wcześniej to przepraszam, ale kończę
-Nie ma sprawy, do zobaczenia - rozłączyła się, a ja sprawdziłem od razu godzinę. 17:48. Zaniosłem walizki do samochodu, spakowałem wszystkie drobiazgi z całego mieszkania, zostawiłem sobie tylko ręcznik, kosmetyki i czyste ubrania. Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się, ogarnąłem i o 18:30 opuściłem mieszkanie. Pojechałem do mojej ulubionej restauracji w Poznania, zjadłem obiad, odwiozłem klucze nowym właścicielom mieszkania. Z Poznania wyjechałem o 20, więc jakoś około 23 powinienem być w Warszawie.
[Ania]
Nie wiem czemu, ale dzisiejszy dzień był jakiś strasznie męczący. Położyłam się do łóżka i po prostu sobie leżałam, potem zadzwoniłam do Roberta. Jestem mega szczęśliwa, że od razu do mnie przyjedzie. Na początku chciałam zrobić kolacje, ale zanim on przyjedzie to będzie już późno. Zjadłam sobie późny obiadek, zrobiłam wieczorne ćwiczenia, wzięłam prysznic, ogarnęłam się i o 21 leżałam sobie na kanapie, z kocykiem, herbatką i czytałam książkę. Niby mnie wciągnęła, ale i tak zasnęłam. Obudził mnie dopiero dźwięk telefonu, nie patrzyłam nawet kto dzwoni.
-Aniu wjeżdżam do Warszawy, będę u Ciebie za 15 minut
-Super - powiedziałam jeszcze zaspana
-Spałaś - bardziej stwierdził niż zapytał
-Troszeczkę
-To może ja jednak pojadę do siebie ?
-Nie ! - prawie krzyknęłam - czekam na Ciebie
-No dobrze jak chcesz
-Lece się ogarnąć, spiesz się - rozłączyłam połączenie, rzuciłam telefon na kanapę i pobiegłam do łazienki. Nie wyglądałam jakoś źle, poprawiałam trochę włosy, zmyłam do końca makijaż, założyłam piżamę i odpuściłam łazienkę. Posprzątałam w salonie, pościeliłam łóżko i czekałam. Nie trwało to długo, bo za chwile po całym mieszkaniu rozniósł się dzwonek. Pobiegłam otworzyć, a jak zobaczyłam Lewego to rzuciłam mu się w ramiona.
-Tęskniłam
-Ja bardziej - mocno trzymał mnie w ramionach
-Zmęczony jesteś ?
-No troszkę
-To idź się ogarnij, a ja czekam w sypialni
-Mogę spać z Tobą ? - zaśmiał się
-Musisz - wystawiłam język, a potem poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku. Czy się zakochałam ? Tak. Czy on czuje to samo ? Nie wiem. Czy chce powiedzieć mu prawdę ? Nie. Dlaczego ? Bo się boje. Czego ? Że on nie czuje tego samego co ja. A jak jednak czuje ? To zrobi pierwszy krok.
-O czym myślisz ?
-O niczym ważnym, zastanawiałam się ile stopni jest w Dortmundzie
-Jasne - cicho się zaśmiał
-Nie gadaj już tyle
-Dobrze - położył się obok mnie i mocno mnie przytulił
-Nie chce, żebyś już w poniedziałek wyjeżdżał
-Ja też nie, ale muszę
-Żałuje, że nie poznałam Cie wcześniej
-Nie ma czego żałować - ucałował mnie w policzek - widocznie tak musiało być
-Wiem - ziewnęłam
-Jesteś padnięta - obrócił mnie tak, że leżałam do niego plecami, do których on się przytulał, a jego głowa leżała na moim ramieniu - śpij dobrze
-Wzajemnie - uśmiechnęłam się
[Robert]
Ania usnęła, a ja cały czas się w nią wpatrywałem. Była ideałem kobiety, pokochałem ją, nie chce jej zostawiać, najchętniej zabrałbym ją do Dortmundu, ale ona ma swoje treningi, znajomych, rodzinę.
-Robert ja nie śpię, nie patrz się tak, bo nigdy nie usnę - zaśmiała się
-Przepraszam
-Robert ja muszę Ci coś powiedzieć
-Słucham ?
-Znamy się krótko, ale jesteś dla mnie bardzo ważny i ...
-I ... ?
-Nie chce, żebyś wyjeżdżał tak szybko, sam mówiłeś, że dopiero w lipcu macie wyjazd, a teraz to praktycznie nic nie musisz tam robić
-Ja też nie chce jechać teraz na prawdę, ale muszę odebrać klucze od mieszkania, sprawy klubowe i wszystko inne
-Wiem, ufam Ci
-Ania idziemy spać, oczy same Ci się zamykają
-Nie prawda
-Przecież widzę
-Nie gap się tak na mnie to nie będziesz widział
-Jaka mądra - zaśmiałem się
-Dobra idziemy spać
-Grzeczna dziewczynka - cmoknąłem ją w czoło
-Dobranoc
-Dobranoc

2 komentarze:

  1. Ojej Wojtek <3 pierwszy raz jest Wojtuś <33
    Świetny rozdział ^_^
    Czekam na next
    Pozdrawiam/ Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodko *,* kiedy sobie wyznają prawdę?
    Nie mogę się doczekać nexta
    Pozdrawiam/julcia;*****

    OdpowiedzUsuń